Poszukiwania Ani Jałowiczor. Po 30 latach świadek wskazał osobę odpowiedzialną za zbrodnię?
10-letnia Ania Jałowiczor zaginęła pod koniec stycznia 1995 roku. Dziewczynka wracała do domu ze szkolnej zabawy karnawałowej, a do przejścia miała zaledwie 700 metrów! W pewnym momencie sołtys Simoradza koło Cieszyna usłyszała przeraźliwy krzyk dziecka i odgłos zamykanych drzwi w aucie. Następnie kobieta zobaczyła odjeżdżające auto.
Przez długi czas poszukiwano jasnego fiata 125p, który miał pojechać w kierunku Debowca, jednak przez 28 lat policji nie udało się rozwikłać tajemniczego zaginięcia dziewczynki (sprawa przypomina zaginięcie Mikelle Biggs w Stanach Zjednoczonych w mieście Mesa w stanie Arizona).
Śledczy wykluczyli wersję, że dziewczynka wpadła do okolicznego stawu.
Simoradz. Nowe fakty w sprawie zaginięcia 10-letniej Ani Jałowiczor. Będzie przełom?
Prawie 30 lat po zaginięciu dziewczynki, brat Ani, Dominik Jałowiczor poinformował, że dzięki rozpowszechnionej akcji informacyjnej pojawiło się kilka nowych wątków, które mogą doprowadzić śledczych i rodzinę do prawdy w sprawie zaginięcia dziewczynki. Mężczyzna rozwinął wątek w rozmowie z TVN24.
Źródłem informacji ma być osoba, która sama znalazła kontakt do najbliższych zaginionej. – Informator powiedział, że prawie 30 lat bił się z myślami i poczuciem winy – powiedział. Zdaniem dziennikarzy Interii świadek zdarzenia miał przekazać, że ciało dziewczynki zostało ukryte niedaleko miejsca jej zaginięcia. Informator miał też wskazać osobę, która była odpowiedzialna za zbrodnię. Na razie nie wiadomo, kiedy śledczy rozpoczną przeszukiwanie terenu.