A sprawa była bardzo pilna, bowiem 10-latka zaginęła wieczorem, gdy na ulicach zapadł już zmrok. Akcja była natychmiastowa. Oficer dyżurny bielskiej jednostki natychmiast postawił na nogi patrole policyjne oraz funkcjonariuszy z Samodzielnego Pododdziału Prewencji Policji z bielskiej Wapienicy. W poszukiwania zostali zaangażowani strażnicy miejscy i kierowcy autobusów MZK. Dyżurny zawiadomił Straż Ochrony Kolei na wypadek, gdyby dziewczynka chciała odjechać pociągiem.
W poszukiwania zostali zaangażowani policjanci z psami tropiącymi. Alarm w związku z poszukiwaniami sprawił, że wszyscy funkcjonariusze z drugiego bielskiego komisariatu zostali postawieni na nogi. Pomoc w poszukiwaniach zaoferowały również lokalne media. Przez kilka godzin sprawdzali pustostany, miejsca gromadzenia się młodzieży, parki. W międzyczasie śledczy i strażnicy miejscy przeglądali zapisy kamer monitoringu miejskiego.
Akcja zakończyła się szczęśliwie. 10-latkę zauważył jeden z kierowców autobusów miejskich tuż po godz. 23.00. Dziewczynka była cała i zdrowa. Szybko trafiła pod opiekę policjantów, którzy przekazali ją rodzinie.