Policjantom z III Komisariatu zgłoszono, że „jubilerka” biżuterii nie naprawiła i jej nie oddała. Całe szczęście, że nie brała z góry za naprawy. Policja wzięła pod lupę rzemieślniczkę i okazało się, że pokrzywdzonych, lub stwierdzając potocznie: wystawionych do wiatru jest znacznie więcej. Na razie wyszło, że ofiarą 47-latki padło 12 klientów. Oszustka usłyszała zarzuty. Nie pójdzie do aresztu, bo kosztowałoby to podatnika więcej pani ta „zarobiła” na klienta. Tym bardziej, że udało się odzyskać nieco biżuterii. Może ktoś powiedzieć, że 4,5 tys. zł to nie jest jakiś wielki majątek. Owszem, ale oszustwo to oszustwo. A poza tym – i to chyba jest najważniejsze – oszukani nieco stracą zaufanie do rzemieślników. Niestety, po takich doświadczeniach, niektórzy dmuchają na zimne.
Polecany artykuł: