Przychodzi na mecze, choć nie widzi zawodników."Piłka, to całe moje życie". Ta historia chwyta za serce
Od 70 lat nie opuścił praktycznie żadnego meczu Górnika Piaski, mieszka na wprost stadionu, na którym sam grał przed laty. I choć nie widzi już zawodników, wciąż przychodzi na mecze, by poczuć atmosferę i zapach murawy. Od tygodnia zna go cała sportowa Polska, a wszystko za sprawą dwuminutowego filmu, który pojawił się w "sieci". Historia pana Aleksandra Pietrzykowskiego, chwyta za serce.
Czytaj także: WPR w Katowicach przekaże kolejne karetki na Ukrainę
W niedzielę, 22 maja, na stadionie Górnika Piaski odbył się mecz. Gospodarze podjęli KS Strażaka Nową Wieś. Mecz wygrał Górnik, a na trybunach zasiadł on - Olek, bo tak wszyscy mówią na pana Aleksandra Pietrzykowskiego.
- Oczywiście był. Zupełnie niewzruszony szumem, jaki wywołał film o jego niezwykłym przywiązaniu do swojego ukochanego klubu. Ważniejsze było to, by usłyszeć swoich zawodników, uścisnąć im dłoń, życząc powodzenia, a po meczu przybić gratulacyjną piątkę - mówi Paweł Cyz, pomysłodawca filmu o panu Olku.
- Mówią o mnie? Na prawdę? Eeeee, to ja nic nie wiem - kwituje zamieszanie wokół własnej osoby pan Aleksander. Jest uroczym starszym panem, który piłkę nożną ma od dziecka we krwi. - Nie mogę żyć bez piłki. Szanowałem na boisku wszystkich. Piłka nożna to całe moje życie - mówi. Do klubu na Piaskach trafił w wieku 13 lat, ale na boisku zadebiutował 3 lata później.
Wzruszający film o panu Olku, który od 70 lat wiernie kibicuje Górnikowi, chwycił za serca nie tylko mieszkańców Czeladzi i Zagłębia, ale cała sportową Polskę.
- Jestem bardzo dumny z taty. Jestem bardzo wdzięczny Pawłowi, ten film jest naprawdę wzruszający. Na Piaskach wszyscy tatę znają - wzrusza się Marcin Pietrzykowski, syn pana Olka. Wspólnie przychodzą na mecze ukochanego Górnika.
Czytaj także: Śmierć 7-latki w Mysłowicach. Dziewczynka umarła w męczarniach. Wyniki sekcji zwłok
Pan Olek, jest "oczkiem w głowie" całego klubu. - Przychodzę i krzyczę, śpiewam razem z kibicami. Muszę pani powiedzieć, że nie interesowały mnie dziewczyny. Nawet pokłóciłem się z tatą. Powiedziałem, że rzucam szkołę, bo będę grał w piłkę. Górnik Piaski mam w sercu od zawsze - wspomina pan Olek.
83-latek grał w ataku, był lewym skrzydłowym. Na boisku zawsze szybki i zwinny. Na boisku wołali na niego "Czarny", bo włosy miał czarne jak smoła.
Czytaj koniecznie: Nocny jogging ulicami Sosnowca. Mały dzik jak Usain Bolt [WIDEO]
Jak to się stało, że pan Olek stał się bohaterem filmu?
- Jeszcze przed startem sezonu spacerowałem z synem w okolicach stadionu. Zobaczyłem pana Olka na balkonie (mieszka naprzeciwko boiska) i pomachałem do niego, aby się przywitać. Niestety, nie odmachał i to mnie nieco zdziwiło, może trochę zasmuciło. Później okazało się, że właściwie nie widzi nic więcej niż na odległość kilkudziesięciu centymetrów! - wspomina Paweł Cyz i dodaje: - Jak bardzo oddanym trzeba być klubowi, by nie czynić z tego większej przeszkody i nadal tworzyć jego historię? – zadałem sobie to pytanie i poczułem się w obowiązku, by podać ją dalej.
Podczas niedzielnego meczu pan Olek zrobił tradycyjną rundkę wokół stadionu. Każdy chciał mu opowiedzieć, co akurat dzieje się na boisku.