Przyjaciółki Marceliny powiedziały, co się stało w Turcji
Podczas wakacyjnego wyjazdu grupy znajomych do kurortu Bodrum w Turcji doszło do tragicznego zdarzenia. Po upadku z dużej wysokości 22-letnia Marcelina z Rybnika doznała rozległych obrażeń i w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Początkowo tureckie media twierdziły, że młoda kobieta została zgwałcona przez swojego chłopaka, a następnie wypchnięta z balkonu. Tej wersji zdarzeń nie dali jednak wiary bliscy Marceliny, którzy uważali, że 25-latek jest niewinny.
Nowe światło na przebieg dramatycznych zdarzeń rzuciły dwie przyjaciółki rybniczanki, które również uczestniczyły w tragicznie zakończonym wyjeździe do Turcji. Obie kobiety w programie "Interwencja" opowiedziały o tym, co naprawdę stało się w Bodrum. Ich zdaniem to, że Marcelina spadła z dużej wysokości wynikało wyłącznie z nieszczęśliwego wypadku i nieprawidłowego zabezpieczenia tarasu, a nie działania innych osób.
PRZECZYTAJ: Krwawe morderstwo w Gruszewni. Jak zginęły Urszula i Edyta? Rekonstrukcja zdarzeń
- Wróciliśmy do hotelu. Mateusz powiedział, że idzie porozmawiać z mamą, no i Marcelina wyszła chwilę po nim. Nie chcieliśmy im przeszkadzać, bo wiedzieliśmy, że mają się ku sobie no i po prostu chcieli spędzić sobie razem czas, porozmawiać, pośmiać się. Widzieliśmy, że są na tym tarasie i po jakimś czasie, po jakichś 40 minutach, po godzinie, przybiegł do nas Mateusz, waląc w drzwi i krzycząc, że Marcelina spadła - powiedziała w programie "Interwencja" pani Angelina, przyjaciółka Marceliny.
Marcelina nie została zgwałcona? "Byli ze sobą szczęśliwi"
Uczestniczki feralnego wyjazdu zaprzeczają również, by Marcelina padła ofiarą gwałtu ze strony swojego chłopaka. Z relacji przyjaciółek wynika, że para świetnie się ze sobą dogadywała i była szczęśliwa. Kobiety uważają, że do relacji intymnych 22-latki z jej partnerem mogło dojść wyłącznie za obopólną zgodą.
ZOBACZ: 24-letni kierowca wyjechał wprost na czołówkę z tirem. Zginął na miejscu. Tragedia w Ciągowicach
- Jeżeli są jakieś ślady, to na pewno nie gwałtu, tylko po prostu seksu, który był za zgodą. Cały czas spędzali wspólnie na wakacjach i znaleziono w niej nasienie, więc po prostu są takie spekulacje, że on ją zgwałcił. Byli ze sobą szczęśliwi i widać było, że się kochają - uważa przyjaciółka Marceliny.
- Powiedział, że siedzieli blisko tego murku i Marcelina chciała wstać. Jak wstawała, to się zachwiała, jeszcze lekko usiadła, przechyliła się do tyłu i spadła. (...) Nie było gwałtu, nikt jej nie zrzucił, to był po prostu wypadek - dodaje pani Natalia, druga z przyjaciółek Marceliny.