RKO, pierwsza pomoc, manekin, fantom, policja

i

Autor: Andrzej Bęben Przydają się w pracy policjanta kursy udzielania pierwszej pomocy!

Pszczyńscy policjanci odcięli ze sznura niedoszłego samobójcę. URATOWALI GO!

2019-07-23 16:20

To nie często zdarza się w policyjnej służbie. Owszem, nieraz, nie dwa policjanci otrzymują wezwanie: tu i tu mamy samobójcę. Tym razem wezwanie przyszło na czas. I tylko temu i umiejętnością udzielania pierwszej pomocy 37-latek jest wśród żywych, choć jedną nogą był już na tamtym świecie.

Poniedziałek, 22 lipca. Dyżurny oficer kieruje patrol do gminy odległej o 15 km od Pszczyny . Radiowóz mknie na sygnale, ile fabryka dała. Liczy się każda minuta. Policjanci dojeżdżają pod dom. Przed nim tłum obserwatorów. Samobójca mieszka na pierwszym piętrze. Nie reaguje na wołania. Policjanci chwytają za łom, wyważają drzwi. Takiego widoku się nie zapomina. Nawet, gdy się pracuje w policji i niejedno się w służbie widziało. W mieszkaniu, w środku pokoju zwisa na sznurze mężczyzna. Odcinają sznur. Niedoszły samobójca jest nieprzytomny. Nie oddycha. Tętno jest ledwo wyczuwalne. Policjanci przystępują do RKO, czyli resuscytacji krążeniowo-oddechowej. Używając języka laików: reanimują mężczyznę. Układają go do pozycji bezpiecznej, tak by drogi oddechowe nie zatkał, niczym korek, język. Wykonują uciski klatki piersiowej, tak jak ich uczono na kursach udzielania pierwszej pomocy.

Policjanci dzień po zdarzeniu mówią, że nie pamiętają, jak długo prowadzili RKO. Nie liczyli czasu. Uciskali, aż 37-latek zaczął samodzielnie oddychać. „To zdarzenie pokazuje, że należy być czujnym i wrażliwym na sygnały najbliższych. Przed zamiarem targnięcia się na swoje życie, 37-latek kontaktował się bowiem telefonicznie ze swoją znajomą, i to ona poinformowała o wszystkim odpowiednie służby, ratując w ten sposób życie swojego kolegi” – komentują policjanci. A niedoszły samobójca jest teraz pod opieką lekarzy specjalistów. Pewnie pomoc psychologa też mu się przyda.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki