Sytuacja opisywana przez "GW" miała miejsce na przystanku autobusowym na lotnisku w Pyrzowicach. Pilot jednej z linii, pan Konrad Rogala, kupił bilet na autobus bezdomnemu mężczyźnie. Gdy kierowca pojazdu zorientował się, że pilot chce zapłacić za przejazd bezdomnego, miał usłyszeć takie oto słowa: Bilet mogę panu sprzedać, ale tego człowieka nie zabiorę. Też mam dobre serce, ale nie wożę bezdomnych.
Wywiązała się dyskusja. Padły mocne słowa. - Ja go nie zabiorę, oni [bezdomni - red.] śmierdzą - cytuje "Wyborcza"słowa kierowcy przekazane przez jednego z czytelników. Bezdomny był ponoć jednak schludnie ubrany, trzeźwy i spokojny. Pan Rogala złożył skargę na zachowanie kierowcy autobusu do Zarządu Transportu Metropolitalnego.
ZTM potwierdza, że taka sytuacja miała miejsce. - Jeśli w trakcie rozpatrywania skargi okaże się, że decyzja kierowcy była niesłuszna, zażądamy od przewoźnika wyjaśnień i podjęcia stosownych kroków wobec swojego pracownika - mówi Michał Wawrzaszek, rzecznik jednostki. Podkreślił jednocześnie, że sytuacja z perspektywy kierowcy jest bardzo trudna, bowiem na szali jest dobro bezdomnego człowieka, ale także komfort innych pasażerów, którzy nie życzą sobie obecności bezdomnych. - Otrzymujemy prośby, aby konsekwentnie wypraszać „uciążliwych" podróżnych - przyznaje.