Do tragicznego pożaru doszło w nocy z piątku na sobotę w Rajczy. W płomieniach zginął 11-miesięczny Krystian i dwuletni Patryk. Uratować zdołał się tylko najstarszy chłopczyk z rodzeństwa, 4-letni Oskar, który kiedy poczuł swąd uciekł z domu. W drewnianym domku byli jeszcze rodzice dzieci, 30-letni ojciec i 22-letnia matka. Obydwoje opuścili już szpitale.
Cała gmina jest w żałobie. W weekend odwołano już wszystkie imprezy. tylko o tym. Mieszkańcy nie potrafią uwierzyć w to co się stało, jednak już zastanawiają się jak mogą pomóc ocalałemu Oskarowi.
- Na ulicy ludzie tylko o tej tragedii rozmawiają, ze szczególnym naciskiem na to, że te dzieci zginęły. Bo pożar jest pożarem, budynek odbudujemy, ale życia tym malutkim dzieciom nie wrócimy - mówi sołtys Rajczy Zbigniew Kopeć. - zostanie przeprowadzona zbiórka dla pogorzelców, będziemy zbierać pieniądze po każdej mszy. Urząd gminy uruchomił też subkonto, z którego pieniądze w przyszłości wspomogą pogorzelców - dodaje.
Przyczyny pożaru wyjaśnia prokuratura rejonowa w Żywcu. Jak przyznaje jej szefowa Agnieszka Michulec, kluczowe w wyjaśnieniu tej sprawy będą wyjaśnienia biegłego z zakresu pożarnictwa.
- Biegły będzie bazował zarówno na tych materiałach, które uzyskał na miejscu zdarzenia oraz ustaleniach jakie poczynimy w ciągu naszego śledztwa - tłumaczy.
O tragedii naszej reporterce Izie Janoszek opowiedziała babcia maluchów. Posłuchajcie.