"Super Express" jako pierwszy opisał wielki skandal, jaki wybuchł na Śląskim Uniwersytecie Medycznym po tym, jak studenci oskarżyli niektórych wykładowców o mobbing i molestowanie seksualne. Proceder miał według relacji pokrzywdzonych trwać od lat. Sprawę nagłośnili m.in. twórcy facebookowej strony ŚUMemes, który upublicznili relacje poszkodowanych - w porozumieniu z nimi.
Teraz, jak się okazuje, sprawa trafiła do prokuratury. Rektor SUM złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa na podstawie publikacji "SE". Jak udało nam się ustalić, dołączył nawet ksero artykułu opublikowanego na naszych łamach.
- Sprawa wpłynęła do nas w ubiegłym tygodniu. Zawiadomienie opiera się na doniesieniach medialnych - mówi nam prok. Anna Musiorska, zastępca prokuratora rejonowego w Prokuraturze Rejonowej Katowice-Północ. - Sprawa została zarejestrowana, będziemy prowadzić czynności. Gdy zostaną one przeprowadzone, wówczas zapadnie decyzja o ewentualnym wszczęciu postępowania - dodaje.
- Wspólnota uczelni powinna być wolna od wszelkich form przemocy psychicznej i fizycznej. Nie ma zgody władz uczelni na jakiekolwiek przejawy przedmiotowego traktowania studentów i wykorzystywania swojej pozycji zawodowej - czytamy w oświadczeniu opublikowanym niedawno przez rektora Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, którym jest prof. dr hab. n. med. Przemysław Jałowiecki.
"Informuję, że w ramach uczelni podjęte zostały działania zmierzające do wyeliminowania wszelkich niepożądanych zjawisk, natomiast w obszarze najistotniejszych zarzutów, sprawa skierowana została do właściwych organów ścigania zgodnie z kompetencjami", zapowiedział już wtedy rektor SUM.
Do sprawy będziemy jeszcze wracać.