Nerwowe oczekiwanie

Rodzina ofiar Jacka Jaworka zabiera głos. Zwraca uwagę na ten szczegół. "Przerażające jest to, że on tam był"

2024-07-23 18:13

Prokuratura nadal nie potwierdziła, że zmarły mężczyzna znaleziony w Dąbrowie Zielonej to Jacek Jaworek, ale nie ma co tego wątpliwości rodzina ofiar potrójnego zabójcy. Ich zdaniem poszukiwany przez policję od 3 lat ukrywał się w najbliższej okolicy, a do tego ktoś mu pomagał. Wskazują, że ujawniony denat był ogolony i czysty i nie miał długich włosów, więc nie mógł np. przebywać w lesie.

Ciało w Dąbrowie Zielonej. Rodzina ofiar mówi o Jacku Jaworku

Rodzina ofiar Jacka Jaworka uważa, że ciało mężczyzny znalezionego w Dąbrowie Zielonej należy do Jacka Jaworka - informuje program "Uwaga" emitowany na antenie TVN. Żeby mieć 100-procentową pewność, należy zaczekać na wyniki badań DNA, których nie otrzymała jeszcze prokuratura. Jak podaje PAP, biegli zdecydowali o pobraniu dodatkowych próbek, natomiast w tej sprawie zostaną przeprowadzone badania toksykologiczne i histopatologiczne. Jednocześnie są już wstępne wyniki sekcji zwłok.

Bliscy ofiar potrójnego zabójcy, którego policja poszukuje od 3 lat, podejrzewa, że mężczyzna nigdzie nie wyjechał, np. za granicę, tylko ukrywał się w najbliższej okolicy, w czym ktoś mógł mu zresztą pomagać. Może o tym świadczyć m.in. stan, w jakim znaleziono denata: był ogolony, czysty, nie miał długich włosów, a jak dodaje rodzina ofiar Jaworka, według ustaleń policji nie zmieniła się też jego postura. Dalsza część tekstu poniżej.

Borowce: Potrójne zabójstwo. Jacek zastrzelił brata i jego rodzinę

Przerażające jest to, że on tam był, że ktoś mu pomagał. Nie wyszedł z dziury, z lasu - mówią "Uwadze" TVN.

Przyjaciółka ofiar nie wierzy w okoliczności śmierci Jaworka

Swoje przemyślenia w tej sprawie ma również pani Katarzyna, przyjaciółka ofiar zabójstwa w Borowcach. Kobieta nie wierzy, że Jacek Jaworek odebrał sobie życie, choć śledczy przekonują, że do zgonu mężczyzny z Dąbrowy Zielonej nie przyczyniły się osoby trzecie. Ciało znaleziono w miejscu spotkań tamtejszej młodzieży, która miała imprezować również tego samego dnia. Do zgonu doszło ponadto w dzień przed trzecią rocznicą pogrzebu ofiar, i to w punkcie, z którego widać cmentarz. 

- Jest to bardzo mało prawdopodobne, żeby czekał przez długi ciąg wydarzeń, trwania imprezy i dopiero potem dokonał tego czynu. Jest to mało prawdopodobne dlatego, że taki czyn i przygotowanie się do niego wymagają dużych napięć psychicznych, napięć emocjonalnych. Człowiek, w takim stanie nie ma możliwości odraczania czynu, do którego zmierza przez długi okres, zwłaszcza w warunkach i sytuacji, która mu przeszkadza, czyli impreza - tłumaczy w rozmowie z "Uwagą" TVN Stanisław Teleśnicki, biegły sądowy psychiatra.

Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki