SZOKUJĄCE!

Rodzina ofiar Jacka Jaworka zdradza. Ciocia, którą spotykali na grobie, ukrywała mordercę

Trzy lata po brutalnym zabójstwie w Borowcach, które wstrząsnęło całą Polską, rodzina zamordowanej Justyny oraz jej męża i syna przerwała milczenie. Choć Jacek Jaworek, sprawca tej potwornej zbrodni, został odnaleziony martwy, w sprawie cały czas jest więcej pytań niż odpowiedzi. Najbliżsi ofiar, szczególnie siostra zamordowanej Justyny, pani Iwona, w rozmowie dziennikarzami z programu TVN Uwaga!, ujawniają, że ich zaufanie do śledztwa zostało mocno nadszarpnięte.

Zbrodnia, która wydarzyła się w Borowcach w 2021 roku, pozostawiła trwały ślad w sercach nie tylko najbliższej rodziny, ale całej społeczności. Jacek Jaworek zamordował swojego brata Janusza, jego żonę Justynę oraz ich 17-letniego syna Jakuba. Cudem przeżył jedynie 13-letni Ganni, który w dramatycznym momencie zdołał ukryć się przed napastnikiem i uciec z domu.

Przez trzy lata po zbrodni, Jacek Jaworek pozostawał nieuchwytny. Choć policja prowadziła intensywne poszukiwania, przeczesując teren z lądu i powietrza, morderca z Borowców zdawał się zniknąć jak kamfora. Podejrzewano, że uciekł za granicę lub odebrał sobie życie. Prawda okazała się jednak zaskakująca.

Na początku sierpnia br., po trzech latach poszukiwań, 74-letnia ciotka Jacka Jaworka została aresztowana pod zarzutem ukrywania przestępcy. Jak ujawniła w trakcie przesłuchania przed sądem, ukrywała swojego chrześniaka przez kilka dni przed jego śmiercią. Zeznania te jednak wzbudziły wątpliwości śledczych, którzy podejrzewają, że pomoc ta mogła trwać znacznie dłużej.

19 lipca br., na terenie rekreacyjnym w Dąbrowie Zielonej, odnaleziono ciało mężczyzny z raną postrzałową głowy. Wkrótce potwierdzono, że to Jacek Jaworek. Jak wynika z zapisów kamer monitoringu, ostatnie chwile życia spędził w domu swojej ciotki, skąd wymknął się przed świtem. Zarejestrowano, jak odwiedził cmentarz, gdzie spoczywają jego ofiary, a następnie wrócił do kompleksu rekreacyjnego, gdzie odebrał sobie życie.

Jacek Jaworek ukrywał się u ciotki. 74-latka dała schronienie swojemu chrześniakowi

Rodzina ofiar Jacka Jaworka po raz pierwszy przerywa milczenie i zdradza. „Chcielibyśmy to wiedzieć”

Rodzina zamordowanej Justyny, która przez lata żyła w cieniu tej tragedii, nie kryje swojego rozczarowania i frustracji. Siostra ofiary, pani Iwona, w rozmowie z programem TVN Uwaga!, przyznała, że jest wstrząśnięta faktem, iż bliska rodzina, która miała być sprawdzona przez śledczych, mogła ukrywać zabójcę przez tak długi czas.

− Z prasy się dowiedziałam, że jedyna ciocia, którą znamy ze spotkań na cmentarzu, że to ona go ukrywała. Ciocia, która zawsze przychodziła na grób, to było szokujące − mówi pani Iwona w programie TVN Uwaga!.

− Myśleliśmy, że najbliższa rodzina została sprawdzona. Bo jak to? Ciocia, chrzestna, mieszkanka Dąbrowy? Czemu nikt tam nie zajrzał? Zadałam takie pytanie prokuraturze, oficjalnie. Zapytałam, czy któraś z tych cioć była przesłuchana. I wiem, że nie − mówi dalej.

Rodzina zadaje sobie pytania, na które wciąż nie uzyskali odpowiedzi. − Dobra wiadomość jest taka, że wiemy, że już go nie ma. Natomiast chcielibyśmy wiedzieć, dlaczego ktoś mu pomagał? Co nim kierowało? Czy było to z dobroci serca, czy ktoś był zastraszony? Tego nie wiemy i to chcielibyśmy się dowiedzieć – podsumowuje.

Choć Jacek Jaworek nie żyje, dla rodziny ofiar wciąż pozostaje wiele niewyjaśnionych kwestii. Pani Iwona podkreśla, że najważniejsze jest teraz poznanie całej prawdy, aby móc wreszcie zamknąć ten tragiczny rozdział ich życia.

Sonda
Jaka powinna być kara za zabójstwo?
Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki