Wjechał w tłum ludzi, zginęła 19-letnia Basia. Jest wyrok ws. kierowcy autobusu z Katowic
W mowach końcowych wygłoszonych 19 września prokurator Rafał Nagrodzki domagał się kary łącznej 25-lat więzienia dla oskarżonego Łukasza T. Według prokuratury, kierowca celowo wjechał w ludzi, a autobus prowadził będąc pod wpływem środka działającego podobnie jak alkohol - tramadolu. 33-letni Łukasz T. nie przyznał się przed sądem do winy, całą sytuację określił jako wypadek, do którego doszło dlatego, że obawiał się agresywnego zachowania osób przebywających na jezdni i próbował odjechać. Prokurator natomiast zaznaczał, że nagrania z kamer i zeznania świadków jasno wskazują, że kierowca autobusu działał w sposób celowy i był świadomy swoich czynów. Dziś, 27 września, Sąd Okręgowy w Katowicach zdecydował, że Łukasz T. najbliższe 16 lat spędzi w więzieniu. - Oskarżony działał umyślnie, ale z zamiarem ewentualnym. Nie miał na celu zabicia ludzi, ale uznał, że skoro nie schodzą z jezdni, to on i tak pojedzie. Przewidywał i godził się na to, że porozjeżdża ludzi z wiadomym skutkiem. Łukasz T. Nie mógł wystraszyć się osobami na jezdni. Kopnięcie w drzwi nastąpiło dopiero po najechaniu na jedną z osób - uzasadniała sędzia Justyna Magner-Szweda.
- To zbyt mały wyrok za to, co zrobił - skomentował decyzję sądu Krzysztof Szafraniec (59 l.), ojciec śmiertelnie potrąconej 19-latki. - Chciałem dożywocia lub 25 lat. Przepraszał i mówił, że chce pomóc dzieciom Basi, ale moim zdaniem to nie było szczere - dodał pan Krzysztof. Dzień wcześniej, w mowie końcowej przed sądem, Łukasz T. mówił o tym, że działał pod wpływem paniki i nie chciał nikogo zabić.
Wracali z klubu, zaczęli się kłócić i przepychać. Skończyło się tragedią
Do tragicznych wydarzeń doszło 31 lipca 2021 r. nad ranem, blisko przejścia dla pieszych u zbiegu ulic Mickiewicza i Stawowej - w samym centrum Katowic. Wtedy wywiązała się tam bójka z udziałem kilku osób, wracających z zabawy w jednym z klubów. Krótko później do mediów społecznościowych trafiło amatorskie, szokujące nagranie: było na nim widać, jak kierowca autobusu najeżdża na grupę młodych ludzi, z których część uczestniczyła w bójce na pasie ruchu. Nastolatka znika pod kołami pojazdu, który ciągnie ją przez kilkadziesiąt metrów, zaś jeden z mężczyzn jest popychany przez jadący autobus, inni uciekają na boki, a następnie biegną za odjeżdżającym pojazdem.
Według prokuratora, kierowca, który wiózł wtedy kilkoro pasażerów, dojeżdżając do grupki stojącej na jezdni użył klaksonu; jadąc z prędkością ok. 10 km/h najpierw potrącił pierwszą kobietę, która znalazła się przed pojazdem. Dziewczyna upadła na kolana i została szybko podniesiona i wyprowadzona z jezdni przez kolegów. To zachowanie T. prokuratura zakwalifikowała jako usiłowanie zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Po chwili potrącona została Barbara, która została wciągnięta pod koła pojazdu.
Według prokuratury, oskarżony celowo wjechał w osoby stojące na jezdni i nie jest prawdą, że ich nie widział. Jak wynika z opinii biegłych, przed zdarzeniem kierowca zażył substancje psychoaktywne, w tym tramadol. Prowadzenie autobusu pod wpływem tramadolu, środka działającego podobnie do alkoholu, równoważne jest ze stanem nietrzeźwości w odniesieniu do alkoholu etylowego – wskazują śledczy. W organizmie kierowcy wykryto też niewielkie ilości amfetaminy, które jednak – jak mówił prokurator – były poniżej „progu trzeźwości” – ta substancja nie miała wpływu na zachowanie T. Śladowe ilości amfetaminy znaleziono w mieszkaniu kierowcy.
Oskarżyciel: Łukasz T. leczył się psychiatrycznie, był po próbie samobójczej
Oskarżyciel mówił, że od 2010 do 2016 r. T. leczył się psychiatrycznie, był po próbie samobójczej. Przypomniał, że już wcześniej zdarzało mu się agresywnie zachowywać na drodze. Biegli ocenili, że ma zaburzoną osobowość, co przejawia się m.in. skłonnością do agresji. Łukasz T. przekonywał na początku procesu, że nie zauważył kobiety tuż przed pojazdem, a o tym, że ktoś zginął pod kołami dowiedział się dopiero później od policjantów. Wielokrotnie przepraszał bliskich 19-letniej Barbary, która zginęła i oświadczył, że chciałby w przyszłości zapracować na zadośćuczynienie dla nich.