Pan Dawid odebrał telefon z sanepidu 27 kwietnia. Dowiedział się wówczas, że miał kontakt z osobą zarażoną, więc razem z całą swoją zmianą zostaje skierowany na obowiązkową kwarantannę. - Nastąpiło jakieś zamieszanie, pomylono dane adresowe i nazwiska. Z tego powodu pierwsze testy zrobiono nam dopiero 2 maja - wspomina górnik.
- Byłem lekko osłabiony, miałem obolałe mięnie, ale to trwało raptem 2 dni. Czy były to objawy koronawirusa? Nie wiem, bo człowiek siedzi w domu i nic nie robi, więc potem się zastanawia, czy to choroba czy z leniuchowania bolą mięśnie. Wiem, że paru kolegów, którzy odebrali wyniki, miało wyniki pozytywne, więc jest to możliwe - mówi szczerze.
43-latek powinien już zakończyć kwarantannę, ale wciąż czeka na wyniki testu. Sanepid przeprasza go za bałagan i prosi o uzbrojenie się w cierpliwość. - Spodziewam się, że szybciej dostanę tę informację po drugim wymazie. Przestaję już liczyć na to, że znajdą mój pierwszy wynik dodaje gorzko.