To kolejna bulwersująca sprawa z Rudy Śląskiej. Dominik, mąż pani Klaudii, dowiedział się, że miał kontakt z zakażoną osobą podczas pracy w kopalni. Konieczne była kwarantanna i testy. Pierwsze trzy wykazały obecność koronawirusa. Czwarty test był już negatywny. Pani Klaudia miała zrobiony tylko jeden - po 34 dniach kwarantanny. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku jej syna.
- W Rudzie Śląskiej jest taka zasada, że osoba która jest zarażona, musi mieć test negatywny żeby przebadać resztę rodziny - mówi pani Klaudia. Jak sytuacja rozwijała się dalej? Klaudia wraz z synem mieli wynik negatywny. Mąż? Nierozstrzygający. Ten jest ponoć traktowany przez sanepid tak samo, jak pozytywny. Minęły dwa dni. Pan Dominik (34 l.) przeszedł kolejny test. Wynik? Znów pozytywny! Rodzina dalej siedzi na kwarantannie. To był już szósty test.
- Moje pytanie do sanepidu było takie - jak to jest możliwe, że po negatywnym teście wyszedł mu test pozytywny skoro nigdzie się nie ruszamy? Ale oczywiście standardowo nie potrafili mi odpowiedzieć na pytanie. Pani stwierdziła, że tak jest i muszę się z tym pogodzić - mówi w rozmowie z "SE" pani Klaudia.
Pan Dominik po raz ostatni został przebadany 14 sierpnia. Irytacja sięgnęła zenitu. Pani Klaudia załatwiła mężowi izolatorium. To jedyna szansa, aby zdrowa wedle badań kobieta mogła opuścić dom wraz z dzieckiem, udać się na zakupy lub na spacer. To mogło się wydarzyć tylko wtedy, gdyby pan Dominik miał dwa wyniki negatywne z rzędu. Ale przy takim zamieszaniu nic na to nie wskazywało. Mąż pani Klaudii do izolatorium trafił 17 sierpnia. Co ciekawe, rudzianka poinformowała sanepid o tym, że mąż będzie się przenosił do Goczałkowic i poprosiła o transport dla męża. Pomimo pozytywnego testu pozwolili górnikowi pojechać własnym samochodem do izolatorium.
- Myślałam, że tym razem pozwolą nam wyjść ale nie! Muszę czekać na kolejny wymaz do 24 sierpnia. Bo mąż ma pozytywny i "być może nas zaraził". Spodziewam się wszystkiego, te testy to wielka loteria. Wcale się nie zdziwię jeśli wyjdzie pozytywny. Kiedy przyjdą zrobić mi test, będę ponad 50 dni na kwarantannie - żali się żona górnika.
Kobieta pisała już wszędzie, ale pomocy się nie doczeka. Władze miasta życzyły jej ponoć jedynie cierpliwości. Małżeństwu przepadły wymarzone wakacje. Teraz jedynym celem jest wyjście z domu.