Sprawę maleńkiej Oli Kozłowskiej opisywaliśmy już na łamach "Super Expressu". Dziewczynka urodziła się ze złożoną wrodzoną wadą serca (miało tylko jedną komorę), a rodzice potrzebowali pieniędzy na drogie leczenie, więc ruszyła zbiórka. Gdy udało się zebrać pieniądze, a wszystko zmierzało już do szczęśliwego finału, zdarzyło się coś strasznego. - Personel doprowadził do niewydolności krążeniowo-oddechowej, wskutek czego serce Oli się zatrzymało. To nie powinno nigdy się wydarzyć – mówiła Ilona Kozłowska, mama Oleńki, cytowana przez rybnik.com.pl. Wszystko miało miejsce podczas rutynowej próby pobrania krwi w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Procedura pobierania krwi trwała u 8-miesięcznego dziecka, zdaniem matki, zdecydowanie za długo. Lekarze ani pielęgniarki mieli nie reagować na "maltretowanie dziecka". A warto zaznaczyć, że pani Ilona jest doświadczoną pielęgniarką z ukończonymi kursami. Jej mąż to z kolei ratownik medyczny. To mama dziewczynki jako pierwsza zauważyła, że coś jest nie tak.
Dziewczynka musiała być reanimowana przez około godzinę. Udało się przywrócić akcję jej serca, ale konieczna była operacja. Pojawił się obrzęk mózgu, a stan Oli znacznie się pogorszył. Mama niemowlaka mówi, że jej córeczka żyje, ale szanse na jej przeżycie są małe. - Zdajemy sobie sprawę, że zostanie „roślinką”, albo odejdzie. Ola ma dopiero 8 miesięcy. Nigdy nie zapomnę jej przerażonych oczu i tego, jak próbowała łapać powietrze – mówiła pani Ilona w rozmowie z rybnik.com.pl.
Niestety, 12 sierpnia na oficjalnym fanpage na Facebooku "Serduszko dla Oli" pojawiła się bardzo smutna informacja. 8-miesięczna Oleńka nie żyje. - Kochani... Dziś o godz 2:00 nasza ukochana Ola narodziła się dla nieba... - napisano. Wyrazy współczucia dla rodziny!
Wojciech Gumułka, rzecznik prasowy Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, przesłał do redakcji "Super Expressu" oświadczenie placówki w tej sprawie. Publikujemy je poniżej w całości:
Dziewczynka urodziła się z pojedynczą komorą serca i atrezją zastawki tętnicy płucnej. To złożona, ciężka wada, wymagająca skomplikowanego i wieloetapowego leczenia operacyjnego.
Pierwsza operacja przeprowadzona w celu ratowania życia miała miejsce w 7 dobie życia dziecka. Zakończyła się sukcesem i dziecko przez kolejne dwa i pół miesiąca przebywało nieprzerwanie w szpitalu, w oddziałach kardiochirurgii oraz anestezjologii i intensywnej terapii. Było w stanie ogólnym ciężkim i wymagało kolejnych operacji. Po wypisaniu ze szpitala dziecko było pod stałą opieką hospicjum domowego.
Kolejnym, niezbędnym etapem leczenia tej skomplikowanej wady serca miał być w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach zabieg dwukierunkowego zespolenia Glenna. 28 lipca 2020 r. (na dzień przed planową operacją) pacjentce pobierana była krew do badań. Rodzice dziecka byli informowani o ciężkim stanie dziecka, jak również o ryzyku nagłego zatrzymania krążenia, nawet przy codziennych czynnościach pielęgnacyjnych, nie wyłączając badań i małoinwazyjnych zabiegów, jak pobieranie krwi. Zabieg pobierania krwi przeprowadzały dwie doświadczone pielęgniarki. Niestety, obie próby pobrania krwi zakończyły się niepowodzeniem, co w przypadku dzieci w tym wieku nie jest rzadkością. Krew została ostatecznie pobrana przez lekarza-anestezjologa.
Podczas pobierania krwi u dziecka doszło do zatrzymania akcji serca. Dziecko było reanimowane, czynność pracy serca została przywrócona. Po przeprowadzanym zabiegu dwukierunkowego zespolenia Glenna dziewczynka była hospitalizowana na Oddziale Kardiochirurgii Dziecięcej GCZD w stanie bardzo ciężkim.
12 sierpnia 2020 dziecko zmarło.