Marcin Koza, współwłaściciel klubu Face 2 Face, został zatrzymany w lutym tego roku. Chciał wówczas dostarczyć na komendę w Rybniku dowody na to, że działania policji kilka dni wcześniej w klubie były bezprawne. Mundurowi postanowili go wówczas zatrzymać. Zgodnie z ich opinią Koza miał wówczas swoim działaniem utrudniać śledztwo. Sąd Rejonowy w Rybniku uznał jednak, że współwłaściciel lokalu niczego złego nie zrobił. - Moje zatrzymanie w momencie, gdy zanosiłem dowody przeciwko nielegalnemu wejściu policji i napaści na gości, było po prostu nielegalne i niezasadne. Sąd wydał opinię, że policja została wykorzystana przez organ państwowy. Byliśmy przez nią represjonowani, by pokazać innym przedsiębiorcom, żeby się nie otwierali - powiedział Koza.
- Sąd ocenił, że przed przeprowadzeniem tej czynności nie zweryfikowano rzetelnie czy faktycznie zachodziło podejrzenie popełnienia przestępstwa z artykułu 165 paragraf 1, punkt 1. Sąd bowiem zauważył, że w czasie dokonywania zatrzymania funkcjonariusze dysponowali jedynie notatkami urzędowymi, a dalsze niezbędne czynności dowodowe czy też procesowe przeprowadzono dopiero po zatrzymaniu podejrzanego - mówi z kolei Paweł Stępień, wiceprezes Sądu Rejonowego w rozmowie z rybnik.com.pl. Zdaniem sądu nie było obawy, że Koza ucieknie lub będzie chciał usuwać dowody. Stępień przyznaje, że cała sprawa mogła zostać załatwiona z dużo większą dozą ostrożności. Teraz Marcin Koza może się ubiegać o odszkodowanie za nielegalne i niezasadne zatrzymanie.
Czytaj również: Rybnik. Jest kara dla klubu Face 2 Face! Zaskakująco wysoka kwota! Właściciele wściekli. Posypały się przekleństwa
- Jesteśmy szczęśliwi, że sądy są niezawisłe i pokazują, że nasza walka ma sens - powiedziała z kolei Sandra Konieczny, współwłaścicielka Face 2 Face. - Będziemy dochodzić odszkodowania i zadośćuczynienia od Skarbu Państwa. - Dołożymy wszelkich starań, by wobec dowódcy tej akcji zostały wyciągnięte najcięższe konsekwencje dyscyplinarne - mówiła podczas konferencji pod Sądem Rejonowym.