Zabójstwo w Rydułtowach. Łagodny Feluś bronił Danusię przed mordercą
Rydułtowy. To był piątkowy wieczór, kiedy pani Danuta wyszła na spacer z Felusiem. Wówczas były partner Piotr R. zadał jej trzy ciosy nożem w klatkę piersiową. Łagodny dotąd pies, którego kobieta wzięła rok temu ze schroniska, zmienił się w bestię, by uratować swoją panią. Gryzł go po nogach, szarpał zabójcę, ale był bezsilny wobec jego brutalności. Nie zdołał obronić pani Danuty. Kobieta zginęła dzień przed swoją imprezą urodzinową. - To jest taki pies, że na inne psy nie zaszczeka. Nawet nie chcę myśleć, co tam musiało się dziać, że on go pogryzł. On ją tak bronił, że jak przyjechała karetka i policja, to nie chciał nikogo do niej dopuścić. Dopiero jak przyjechali hycle ze schroniska to go odciągnęli. On siedział przy niej do samego końca. Zostanie teraz z nami. To jest taki wierny pies, że do końca zostanie z nami - mówi pan Marcin, chłopak córki pani Danuty.
Zabójstwo w Rydułtowach. Piotr R. zabił Danusię z zazdrości
- Dla nas to jest tak ciężkie. Mama została zamordowana przez byłego partnera Piotra R. Zrobił to najprawdopodobniej z zazdrości, że mama miała się lepiej z kimś innym i życie sobie poukładała. Oni nie byli ze sobą dwa lata. Ale cały czas ją nagabywał, jeździł za nią samochodem. Zgłaszała to na policję wielokrotnie. Dzielnicowy u niego był, no i niby odpuścił, ale wysyłał do niej SMS-y i do niej wydzwaniał. Mama dzwoniła nie raz. Felka zabrała ze schroniska dla towarzystwa. Miała ostatnio partnera i była szczęśliwa - opowiada dla "SE" Monika, córka pani Danusi. Była w trakcie przygotowań do urodzinowej imprezy, które miała obchodzić w sobotę. 14 grudnia skończyłaby 49 lat. Gdy pani Danuta była w związku z Piotrem R., miała być źle traktowana. - Często płakała, mówiła, że nią poniewiera, wyzywa. Nie był dobry dla niej - opowiadają bliscy kobiety.
Zabójstwo w Rydułtowach. To dzięki Felkowi znaleźli mordercę
Na urodziny pani Danuty przyjechała jej córka z mężem i dziećmi z Niemczech. To miała być rodzinna impreza. - Zamówiłam tort na sobotę, a on zamordował ją przed zaplanowaną imprezą - mówią bliscy we łzach. Piotr R. na początku próbował kłamać i się bronić, ale zdradziły go ślady po ugryzieniach, które zostawił Felek. To dzięki obrażeniom zadanym przez psa policjanci ostatecznie potwierdzili, że to Piotr R. jest zabójcą. W miejscu, w którym zginęła, córki przyniosły bukiet czerwonych róż w jej urodziny. Bliscy wspominają, że pani Danuta była kobietą, która potrafiła wszystko sama zrobić, nie potrzebowała fachowców. - Była złotą rączką, na dodatek miała męski zawód: tokarz frezer w metalu, programowania i kodowania. Miała pozwolenia na dźwigi i w aucie lubiła pogrzebać, koło zmienić. Wszystko sama. Dla mnie to była druga mama, zawsze pomogła i wysłuchała. Ja jej nigdy nie widziałem smutnej, zawsze chciała wszystkich rozśmieszyć. Wszyscy ją lubili. U mnie już tak długo nie pracuje, a każdy pytał: "jak tam u Danki". Ze wszystkimi miała tak dobry kontakt - wspomina ze wzruszeniem zięć Marcin.
Oczkiem w głowie kobiety były też wnuki. - Kochała je bardzo mocno. Próbowaliśmy dzieciom powiedzieć, pytają, kiedy będziemy i dlaczego tak długo nie wracamy - mówią bliscy pani Danuty. I zgodnie przyznają: dożywocie dla zabójcy to za mało.