75-letni Edward Dziurawiec został skazany na 6 lat więzienia za umyślne rozszczelnienie instalacji gazowej oraz niemyślne doprowadzenie do eksplozji nagromadzanego w budynku plebanii gazu. Co więcej nie był to wypadek, a zaplanowana zemsta na duchownych i ich rodzinach - wcześniej Edward wraz z żoną Haliną i córką Elżbietą wykupili sobie miejsca na pochówek na cmentarzu i wysłali listy pożegnalne.
Do tego czynu pchnął Dziurawca i jego bliskich konflikt z proboszczem parafii w Katowicach-Szopienicach. Rodzina czuła się pokrzywdzona przez pastora. Dziurawiec i jego małżonka uważali, że nie płacił im składek zusowskich z tytułu pracy, którą świadczyli na rzecz parafii. Z kolei proboszcz domagał się, by zaczęli płacić 500 zł czynszu za pomieszczenia zajmowane na plebanii. Pastor wygrał w sądzie wszystkie te sprawy. Eksplozja miała ponad rok temu 27.01.2023 r.
Przeczytaj także: Wybuch gazu w kamienicy w Katowicach to nie był przypadek?! Wstrząsające fakty. Rodzina zostawiły list pożegnalny
Dziurawiec nigdy do winy się nie przyznał. Podczas procesu twierdził, że nie mógł wyczuć gazu z powodu zachorowania na covid stracił węch. Nie miał żadnych skrupułów, by winą za odkręcenie gazu obarczać zmarła córkę.
- Na wymiar kary miała wpływ postawa oskarżonego, który nie wyraził nigdy skruchy – uzasadniała sędzia Anna Seweryn.
Dziurawiec ma też zapłacić kilkanaście mln zł poszkodowanym w wybuchu, parafii ewangelicko-augsburskiej oraz ubezpieczycielom.