Ten konflikt ciągnie się od lat. Droga, z której przez całe niemal życie korzystali państwo Podlasowie, została kupiona wraz z działką budowlaną przez sąsiada. A ten zamknął ją z obu stron mimo tego, że droga jest oznaczona w dokumentach jako służebna względem wszystkich działek przylegających. - Teraz moi rodzice są uwięzieni w domu. Gdy chcę ich odwiedzić, muszę przeciskać się przez szparę. Kiedy chce ich zabrać do lekarza, oni też muszą się przeciskać. A sąsiad nic sobie nie robi z decyzji sądowych – skarży się syn małżeństwa, Mirosław Podlas.
Obie strony walczą o swoje racje w sądzie. Sprawa jest ciągle nie rozstrzygnięta, ale sąd nakazał otwarcie drogi zanim zapadnie wyrok. - Tylko że to nic nie dało, bo sąsiad się do tego postanowienie nie stosuje – mówi Stanisława Podlas. - Co będzie, gdy trzeba będzie pomocy karetki albo straży pożarnej? Jak służby się do nas dostaną – martwi się kobieta.
Sąsiada uwięzionego małżeństwa, Krzysztofa Z., spytaliśmy, jakie widzi rozwiązanie problemu. Powiedział , że za pokwitowaniem może wydać klucze od jednej z bram. Tej znajdującej się na dalszym końcu uliczki. Jednak to nie to samo, co otwarcie drogi na stałe, a tak właśnie powinno być według sądowej decyzji.
Dramat małżeństwa seniorów Waldemara i Stanisławy: Sąsiad uwięził nas w domu!
Dramatyczny konflikt „o miedzę” w miejscowości Wilcza niedaleko Gliwic (woj. śląskie). Waldemar (76 l.) i Stanisława (75 l.) Podlasowie z własnej posesji wydostają się przez szparę pomiędzy płotem a ścianą ich domu. Jedyna droga dojazdowa do posesji jest wykupiona przez sąsiada, który zamknął ją z obu stron bramami. Gehenna starszego małżeństwa trwa, mimo że sąd nakazał otworzenie drogi.