Polecany artykuł:
W jednym z mieszkań przy ulicy Szafirowej mieszkała 55-letnia kobieta wraz ze swoją 31-letnią córką, cierpiącą na porażenie mózgowe. Sąsiedzi kobiet poprosili w tym tygodniu o pomoc straż pożarną, po tym jak na klatce schodowej unosił się fetor, a kobiety nie otwierały drzwi.
Gdy strażacy pojawili się pod wskazanym adresem, do mieszkania musieli wejść przez okno - drzwi były zamknięte, nikt nie reagował na dźwięk dzwonka. Gdy służby weszły do mieszkania, na podłodze leżały zwłoki 31-latki. Po przeszukaniu mieszkania, strażacy w łazience znaleźli zwłoki jej matki, 55-latka powiesiła się.
21-latek zabił swojego ojca!? Podczas grilla miał go śmiertelnie ugodzić ostrym narzędziem
Jak informuje katowicka prokuratura, w sprawie wszczęto śledztwo, które prowadzone jest pod kątem usiłowania zabójstwa i popełnienia samobójstwa. Z ustaleń prokuratury wynika także, że w śmierć kobiet nie były zaangażowane osoby trzecie. Jak podają dziennikarze Gazety Wyborczej, bardzo możliwym jest, że 55-latka podała swojej córce silne leki, po czym przekonana o tym, że córka już nie żyje, sama odebrała sobie życie.
Dziennikarze Gazety Wyborczej ustalili także, że w mieszkaniu znaleziono list, w którym 55-latka wyjaśniła podjęcie tak drastycznych kroków. Kobieta pisała o swoich problemach finansowych i długach. Jak udało nam się ustalić, 55-latka wychowywała chorą córkę samotnie, ojciec 31-latki opuścił obie kobiety.