Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie Kamilka. Zdaniem śledczych instytucje nie zawiniły
Sprawą Kamilka z Częstochowy żyła cała Polska. Maltretowany przez ojczyma chłopiec trafił do szpitala w Katowicach, kilka dni po tym, jak został oblany wrzątkiem i rzucony na rozpalony piec kaflowy. Lekarze walczyli o jego życie przez miesiąc. Niestety, chłopiec zmarł. W trakcie trwającego śledztwa, okazało się, że chłopiec był maltretowany od dłuższego czasu, czego miały nie zauważyć instytucje sprawujące nadzór nad rodziną. W poniedziałek, 13 stycznia rzecznik Prokuratury Regionalnej w Gdańsku poinformował, że umorzone zostaje postępowanie w sprawie niedopełnienia obowiązków przez pracowników urzędów i instytucji powołanych do ochrony małoletnich w związku z nadzorem nad rodziną chłopca. Jak poinformował Mariusz Marciniak, postanowienie o umorzeniu śledztwa jest nieprawomocne, a uprawnionym podmiotom przysługuje zażalenie do Sądu Rejonowego w Częstochowie.
Postępowanie wszczęto 17 maja 2023 r. po wyłączeniu materiałów ze śledztwa dotyczącego m.in. zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem 8-letniego Kamila M. i znęcania się nad chłopcem i jego bratem Fabianem M. W czasie śledztwa ujawniono przesłanki mogące świadczyć o tym, że pracownicy urzędów i instytucji oraz funkcjonariusze policji, mogli dopuścić się zaniedbań.
W trakcie śledztwa badano, czy wspomniane wyżej instytucje, włącznie z policją, zlekceważyli przesłanki mogące świadczyć o tym, że rodzinie dochodziło do przemocy, a instytucje zaniechały jakichkolwiek działań.
- "Wskutek niepodejmowania działań interwencyjnych i zaradczych wymaganych zaistniałymi okolicznościami, procedura Niebieskiej Karty nie była w pełni realizowana, a patologiczna przemoc wobec chłopców, nasilała się" - podkreśla prokurator Marciniak.
Umorzenie w tej kwestii objęło sędziów, prokuratora, policjantów z Częstochowy i Olkusza, kuratorów sądowych, lekarzy udzielających świadczeń lekarskich, pracowników socjalnych oraz nauczycieli placówek, do których uczęszczał Kamilek z Częstochowy.
- Podstawą umorzenia śledztwa jest ustalenie, że zachowania i zaniechania wyżej wskazanych grup osób nie wyczerpują znamion przestępstwa przewidującego odpowiedzialność karną wobec funkcjonariuszy publicznych, którzy przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków działają na szkodę interesu publicznego lub prywatnego - mówi prokurator.W powyższej sprawie zawiadomienia przeciwko poszczególnym instytucjom składały osoby prywatne. Łącznie było to ponad sto osób. Do tego zawiadomienie złożyła jedna organizacja społeczna oraz partia polityczna.
Czytaj także: Ten dom straszy. Był jak sala tortur. To tutaj męczono Kamilka z Częstochowy
W toku śledztwa zgromadzono dokumenty i przesłuchano świadków ws. realizacji ustawowych zadań i działań podejmowanych przez pracowników instytucji publicznych, celem zapewnienia bezpieczeństwa małoletnim Kamilowi M. i Fabianowi M. Śledczy ustalili, że "w zakresie osób będących funkcjonariuszami publicznymi wykazały, że co do zasady, powierzone im obowiązki wykonywali prawidłowo, a uchybienia były incydentalne i nie były na tyle poważne, aby można mówić o popełnieniu przestępstwa, a jedynie, co najwyżej o popełnieniu deliktu dyscyplinarnego" - podała prokuratura.
W zakresie odpowiedzialności dyscyplinarnej, imiennie ustalonych funkcjonariuszy publicznych, przed właściwymi organami toczyły się, lub toczą, stosowne postępowania.
Takim obrotem sprawy jest oburzona siostra Kamilka, Magdalena Mazurek.
- Nie wiem, co oznacza, że "uchybienia były incydentalne". Wszyscy wokół musieli widzieć, że bratu dzieje się krzywda - mówi Wirtualnej Polsce Magdalena Mazurek, siostra przyrodnia zakatowanego chłopca. - Jest we mnie złość i żal. Wszyscy wokół musieli widzieć, że mojemu bratu dzieje się krzywda. Twierdzenie prokuratury, że matka Kamila wszystko tuszowała, po prostu się nie klei.