Przez awarię prądu nie polecieli do Londynu. 89 osób nie dostało się na pokład samolotu w Pyrzowicach. Nikt nie chce zwrócić im pieniędzy
Do tej niecodziennej sytuacji, którą nagłośniła "Gazeta Wyborcza", doszło 17 marca 2024 r. Aż 89 osób nie zostało wpuszczonych na pokład samolotu lecącego do Londynu. Powód? Na lotnisku w Pyrzowicach doszło do nagłej awarii prądu, która trwała około 1,5 godziny. Nic nie dało to, że po usunięciu problemów pracownicy lotniska wpuścili pasażerów priorytetowym przejściem, a do odlotu samolotu było jeszcze 35 minut. Obsługa samolotu nie zgodziła się na wpuszczenie na pokład "spóźnialskich" i wydała im bagaże.
Rzecznik lotniska w Katowicach, Piotr Adamczyk, na łamach "GW" przeprosił poszkodowanych pasażerów, a także zalecił im złożenie reklamacji na stronie lotniska, by mogli odzyskać stracone pieniądze. Niestety, władze lotniska takich reklamacji nie uznały, winą za wszystko obarczając przewoźnika - w tym przypadku był to Ryanair - którego pracownicy nie wpuścili do samolotu podróżnych.
Z kolei Ryanair nie poczuwa się do odpowiedzialności za to, że 89 osób zostało na płycie lotniska. Przedstawiciele uważają, że lot został przeprowadzony bez żadnych zakłóceń.
- Próbowałem złożyć wniosek o zwrot kosztów i odszkodowanie na stronie Ryanaira, ale problem polega na tym, że lot ma status zrealizowany bez żadnych utrudnień i automatycznie wniosek nie zostaje przyjęty - powiedział "GW" jeden z poszkodowanych pasażerów.
Ryanair powołuje się także na to, że pasażerowie powinni być na lotnisku co najmniej 2 godziny przed planowanym odlotem. W odpowiedzi na reklamacje podróżni przeczytali także, że przewoźnik nie ponosi odpowiedzialności za opóźnienia podczas kontroli na lotnisku - w takim przypadku nie zwracają oni pieniędzy, bo to podróżny nie przybył na lot na czas. Kto zatem odpowie za zaistniałą sytuację?