Do bulwersujących zdarzeń doszło 20 września po meczu, w którym mierzyły się dwie drużyny: KS Zew Sosnowiec oraz UKS Sławków. Mecz przegrali sosnowiczanie, a to nie spodobało się kibicom, którzy wbiegli na murawę i pobili sędziego! Ich zdaniem, to, w jaki sposób sędziował to spotkanie pozostawia wiele do życzenia. "Po meczu afera, zawodnicy atakują sędziego, jeden narusza jego nietykalność, drugi używa gróźb w jego kierunku. Na boisko wbiegają kibice gospodarzy, jeden z nich uderza sędziego w twarz. Sędziowie wracają do domu w eskorcie policji, poszkodowany ląduje na izbie przyjęć w celu dalszej diagnostyki", czytamy w liście wysłanym do redakcji portalu Weszlo.com. "Po meczu Wydział Dyscypliny podejmuje działania: kary dla zawodników, zamknięcie stadionu. Co ciekawe klub z Sosnowca nie widzi problemu, czuje się poszkodowany i chce odwoływać się od decyzji. Brzmi absurdalnie?", zapytano.
Redakcja bliżej przyjrzała się tej sprawie. I rzeczywiście: czterech piłkarzy Zewu Sosnowiec dostało kary dyskwalifikacji, w tym jeden za naruszenie nietykalności sędziego, a drugi za groźby pod jego adresem! Stadion przy ul. Gałczyńskiego został zamknięty. Kibicie nie będą też mogli pojawiać się na wyjazdach. Prezes klubu UKS Sławków, Łukasz Bratek, pracę sędziego ocenia pozytywnie, w przeciwieństwie do "szefa" Zew-u Sosnowiec, Adama Iwańskiego, który jego pracę ocenia źle. Mimo tego, zapowiedział w rozmowie z Weszlo.com, że potępia uderzenie sędziego przez kibica i wdroży analizę, która wykaże, "dlaczego kibice wbiegli na boisko".
"Jako Klub Sportowy jesteśmy stanowczo przeciwni agresji i aktów wandalizmu jednostek podczas meczu i dołożymy wszelkich starań by wyeliminować je ze stadionów. Jednak zdecydowaną większą część kibiców stanowią osoby oddane i wierne swoim barwom. Serdecznie wam dziękujemy za obecność", napisał Zew Sosnowiec na swojej stronie internetowej.