Pogrzeb Kamila z Częstochowy
Pogrzeb skatowanego przez ojczyma Kamilka odbył się w sobotę, 13 maja na cmentarzu Kule w Częstochowie. Ośmioletni chłopiec został pożegnany przez prawdziwy tłum osób. Przed kaplicą, gdzie miała miejsce msza pogrzebowa, zgromadziły się setki lub nawet tysiące osób. Kamilka żegnała nie tylko najbliższa rodzina, ale również osoby, które poruszyła ta wielka tragedia. Uroczystość miała niezwykle wzruszającą oprawę. Choć minęło od niej kilka dni, nadal nad grób Kamilka przychodzi wiele osób. Niestety, nie każdy przybywa na miejsce pochówku 8-latka, żeby uczcić jego pamięć, pomodlić się, poświęcić ten czas na refleksję.
Oburzająca scena nad grobem Kamilka
Na grupie "Pamięci Kamilka z Częstochowy", gdzie pojawiły się m.in. informacje dotyczące organizacji i kosztów pochówku chłopca, swój post opublikowała pani Judyta. Kobieta jest zbulwersowana tym, co dzieje się nad grobem 8-latka.
- Wczoraj na cmentarzu była bardzo niemiła sytuacja nad grobem Kamilka. Grupa ludzi stoi i obmawia tam całą sytuację... Czy to aby jest miejsce do tego? Czy nasz naród nauczy się kiedyś szacunku do zmarłego, do jego rodziny? Czy uszanujecie prywatne chwilę zadumy? Czy pozwolicie w ciszy w trakcie modlitwy połączyć się myślami z Kamilkiem? Zastanówcie się czy miejsce przy jego grobie jest miejscem do sensacji? Wczoraj był marsz, tam było miejsce do wylewania tych brudów. Miejsce wiecznego spoczynku Kamilka ma być czyste jak jego mała niewinna dusza. Nie plamcie go mową nienawiści. I przede wszystkim szanujcie prywatne chwilę rodziny, które spędzają przy grobie. Pozwólcie im to przeżyć.. Wszyscy to przeżywamy na swój sposób, wszyscy chcemy sprawiedliwości.. Ale ludzie błagam Was, nie róbcie tego przy grobie tego niewinnego dzieciątka - napisała pani Judyta w poście opublikowanym 15 maja. Wiele osób zgodziło się z nią w komentarzach.
Pogrzeb Kamilka z Częstochowy. Zobacz zdjęcia
8-latek z Częstochowy skatowany przez rodziców
Kamil został skatowany przez swojego ojczyma, Dawida B. 29 marca mężczyzna miał oblać dziecko wrzątkiem i kłaść na rozgrzanym piecu. Matka 8-letniego chłopca, Magdalena B. nie reagowała na dramat swojego syna. Dopiero 3 kwietna do mieszkania w Częstochowie przyszedł biologiczny ojciec Kamila. Pan Artur odkrył, że jego syn ma obrażenia wynikające z poparzenia ciała gorącą cieczą. Chłopiec został przetransportowany do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Tam okazało się, że dziecko miało już wcześniej złamania kończyn, co jasno wskazuje, że był maltretowany już wcześniej przez ojczyma. Kamil przeszedł kilka zabiegów, polegających m.in. na usunięciu martwego naskórka i położeniu przeszczepów skóry na rany oparzeniowe. Niestety, największym problemem była choroba oparzeniowa. Kamil cały czas był w stanie śpiączki farmakologicznej. Jego stan był bardzo ciężki. W sobotę, 6 maja biologiczny ojciec Kamila poinformował o tym, iż jego syn przyjął ostatnie namaszczenie. Chłopiec zmarł dwa dni później. Pogrzeb odbył się 13 maja.