Spis treści
- Niemowlę zmarło, miało na ciele liczne ślady pobicia. Zatrzymano matkę i jej partnera
- Gdy niemowlę płakało, Agnieszka dawała mu narkotyki
- Huczne imprezy i awantury. Matce niemowlęcia grozi kara dożywocia
Niemowlę zmarło, miało na ciele liczne ślady pobicia. Zatrzymano matkę i jej partnera
36-letnia Agnieszka z Dąbrowy Górniczej stanie wkrótce przed sądem. Proces będzie dotyczył makabry, która rozegrała się w jednym z bloków przy ulicy Leśnej. W nocy z 10 na 11 września 2020 roku wezwano tam pogotowie do 2-miesięcznego dziecka, które nie dawało oznak życia. Lekarze od razu wiedzieli, że mają do czynienia z przemocą: niemowlę miało liczne ślady pobicia na ciele. Jak pisze "Fakt", dziecko było niedożywione i leżało w fekaliach. Wówczas zatrzymano nie tylko Agnieszkę, ale także jej 41-letniego partnera Grzegorza. Szczegóły dotyczące tych szokujących zdarzeń mrożą krew w żyłach.
Gdy niemowlę płakało, Agnieszka dawała mu narkotyki
Początkowo śledztwo w tej sprawie prowadziła prokuratura w Dąbrowie Górniczej, ale później trafiło ono w ręce Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Sekcja zwłok małej dziewczynki wykazała nie tylko obrażenia wewnętrzne, w tym urazy głowy, lecz także zatrucie toksyczne narkotykami. Konkretnie amfetaminą. "Dziecko było niedożywione, matka znęcała się nią fizycznie od urodzenia", mówi Marta Zawada-Dybek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach, cytowana przez "Fakt". Tabloid ustalił, że gdy dziewczynka płakała, matka miała dosypywać jej amfetaminy do mleka. 36-latka sama jest uzależniona od narkotyków. Agnieszka usłyszała zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, a jej partner - 41-letni Grzegorz, ojciec dziewczynki - zarzut narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia.
Huczne imprezy i awantury. Matce niemowlęcia grozi kara dożywocia
W domu Agnieszki miały odbywać się huczne imprezy i awantury już od dłuższego czasu, ale nikt nie podejrzewał, że dziecku może dziać się krzywda. Sprawczyni zabójstwa miała mieć trudne dzieciństwo, a w dorosłym życiu "odreagowywać" - tak sądzą sąsiedzi. W końcu na świat przyszła córka kobiety - mała dziewczynka. "To było śliczne dziecko, z takimi czarnymi włoskami, ale ta matka o nie nie dbała. Może dwa razy wyszła z nią na spacer. Z wózka czuć było, że nawet pieluchy ma niewymienione", opowiadają sąsiedzi w rozmowie z "Faktem". Płacz malucha był "zwyczajny", więc nie wzbudził obaw sąsiadów. Tymczasem za zamkniętymi drzwiami rozgrywał się dramat. Niemowlę zostało skatowane. Agnieszce, matce dziecka, grozi dożywocie. Nie przyznaje się do zarzutów. Grzegorzowi, ojcu dziewczynki, grozi z kolei do 5 lat pozbawienia wolności.