W Śląskim Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach trzeba czekać średnio na decyzję 201 dni. Tymczasem norma ustawowa w takich sprawach wynosi 90 dni. Wynik woj. śląskiego i tak nie jest najgorszy - na Dolnym Śląsku trzeba czekać nawet 328 dni. Gorzej wygląda także sytuacja w woj. pomorskim łódzkim i wielkopolskim. Rekordzista czekał w skrajnym przypadku aż 1259 dni na decyzję, czyli przeszło 3 lata!
Dlaczego tak to wygląda? Po pierwsze, polskie granice są coraz bardziej oblegane. Jak podaje NIK w 2018 r. do kontrolowanych urzędów wojewódzkich wpłynęło 278 tys. wniosków o legalizację pracy i ponad 180 tys. o legalizację pobytu, co stanowiło odpowiednio niemal siedmiokrotny i ponad trzykrotny wzrost w porównaniu do 2014 r. W urzędach brakuje rąk do pracy, które mogłyby obsłużyć taką ilość wniosków. Nie ma również stosownych procedur dotyczących obsługi cudzoziemców w urzędach, jak np. brak polityki informacyjnej i oddzielnych procedur dla ubiegających się o zezwolenie. A kolejna kwestia to pieniądze - urzędy wnioskowały o zatrudnienie pracowników na kolejne etaty, ale tych brakowało. Chodziło o kwotę 18,5 miliona złotych. Otrzymały 14 milionów. Opieszałość urzędów irytuje cudzoziemców, którzy składają skargi - we wszystkich skontrolowanych urzędach wojewódzkich odnotowano ich ponad tysiąc.
Problem może się pogłębiać. Z roku na rok coraz więcej osób, w szczególności ze Wschodu, decyduje się na przyjazd do Polski. Przykładowo, jeszcze w 2014 roku liczba Ukraińców wnioskujących o zezwolenie na pracę w Polsce wynosiła niespełna 30 tys. osób. W 2018 roku było to już przeszło 260 tys. obywateli Ukrainy.