W tej chwili okolica znaleziska, w kompleksie leśnym przy ul. Królikowskiego, została odizolowana i zabezpieczona przez policję, na miejsce mają też dotrzeć pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej. Sami poszukiwacze nie kryją ogromnego zaskoczenia przebiegiem niedzielnych prac.
- Spodziewaliśmy się samolotu, bo w historycznych dokumentach jego katastrofa była opisana, ale nie przypuszczaliśmy, że natkniemy się na szkielety żołnierzy. Według dokumentów i wiedzy jaką z nich posiadaliśmy, szczątki załogi miały być z tego miejsca ekshumowane w 1958 roku i byliśmy o tym głęboko przekonani – mówi "Super Expressowi" Arkadiusz Dominiec, właściciel Muzeum Śląskiego Września 1939 w Tychach.
Jeden szkielet jest dobrze zachowany, drugi według relacji Arkadiusza Dominca jest w gruncie pod wrakiem, czy badania archeologiczne ujawnią kolejne szczątki? To z pewnością okaże się w najbliższych dniach.
W tej chwili teren w obrębie kompleksu leśnego przy ulicy Królikowskiego został odgrodzony i zabezpieczony przez policję, na miejscu pracują też saperzy.
- Od godziny 8.00 rano trwają przy ul. Królikowskiego badania archeologicznie. Wstępnie mogę potwierdzić, że na miejscu odnaleziono szczątki samolotu, który rozbił się w 1945 roku. Poza maszyną natknięto się również na szkielet żołnierza w radzieckim mundurze i amunicję – mówi Katarzyna Skrzypczyk, oficer prasowy KPP w Bieruniu.
Historia o katastrofie lotniczej do jakiej doszło u schyłku II wojny światowej jest żywa wśród mieszkańców od lat.
- Na bieruńskiej Kolonii kończy się zimowy dzień, nie słychać huku armat ani wybuchów bomb, mieszkańcy kładą się do snu. I nagle, spokój ten, ok godz. 21 przerywa ryk, ludzie wybiegają na podwórka. Zauważają na bezchmurnym niebie, jak od strony Oświęcimia leci samolot oświetlony snopami świateł reflektorów, ciągnąc za sobą warkocz ognia.... Tak o katastrofie lotniczej, która miała miejsce 19.01.1945 pisze Roman Golus.
Ta historia z pewnością przyniesie jeszcze nie jedną niespodziankę! Do tematu będziemy powracać.