O planowanych zwolnieniach grupowych w prywatnej kopalni Silesia pisaliśmy na łamach "Super Expressu" już na początku sierpnia. Wówczas odbyło się spotkanie związków zawodowych Solidarność z zarządem kopalni Silesia w województwie śląskim.I choć nie zapadły wtedy żadne decyzje, to strony zdradziły, że rozmowy przebiegają sprawnie i w spokojnej atmosferze. W PG Silesia panowała jednak nerwowa atmosfera. Z kopalni zatrudniającej około 1700 osób miało zniknąć docelowo około 250 pracowników. Machina zwolnień planowo miała ruszyć 1 września i potrwać do 31 marca 2021 roku. Powodem jest trudna sytuacja finansowa zakładu. A warto podkreślić, że to największa w Polsce prywatna kopalnia.
Tymczasem niespodziewanie zmieniono decyzję. Jak informuje Daria Klimza, reporterka Tok FM, nie będzie zwolnień grupowych w prywatnej kopalni PG Silesia w Czechowicach-Dziedzicach. - Pracodawca wycofał się, bo pojawiła się nadzieja, że zakład przejmie inwestor. Trwają rozmowy z 3 zainteresowanymi firmami - napisała na Twitterze.
- Obecny właściciel kopalni, czeski holding EPH, gwarantuje jej finansowanie jedynie do końca przyszłego roku. Inwestor gotów jest również przekazać kopalnię Skarbowi Państwa. Jeżeli żaden z tych scenariuszy nie będzie zrealizowany, w czwartym kwartale tego roku w kopalni wstrzymane zostaną roboty przygotowawcze, a pracę mogą stracić kolejni górnicy. Kopalnia miałaby wydobywać węgiel z udostępnionych wcześniej ścian jeszcze do końca 2021 - pisał niedawno Business Insider.
PG Silesia jest największą z trzech prywatnych kopalń węgla kamiennego w Polsce. Podobnie jak inne zakłady górnicze, została dotknięta kryzysem, spotęgowanym przez pandemię koronawirusa. - Elektrownie i ciepłownie, do których trafia węgiel z kopalni, zmniejszyły ilość odbieranego węgla, bo ich kontrahenci, głównie zakłady przemysłowe, potrzebują mniej energii - tłumaczą eksperci na łamach Business Insider.
Kopalnia Silesia w Czechowicach-Dziedzicach produkowała w minionych latach ok. 1,4-1,7 mln ton węgla energetycznego rocznie.