Śląskie: Pacjent "niecovidowy" na szarym końcu szpitalnej listy. Ratownicy przywieźli go z powrotem do domu
Pani Barbara, mieszkanka województwa śląskiego, podzieliła się dramatyczną historią jej schorowanego, 80-letniego ojca. W liście do redakcji lokalnego portalu rybnik.com.pl napisała, że jej tata prawdopodobnie jest obarczony poważną chorobą hermatologiczną: zespołem mielodysplastycznego. - Co 3 tygodnie potrzebuje transfuzji, gdyż codziennie traci około 0,25 jednostki krwi - pisze kobieta. Mężczyzna 27 października, po konsultacji z lekarzem, otrzymał skierowanie do szpitala. Następnego dnia musiało przyjechać po niego pogotowie, ale po godzinie ratownicy przywieźli go z powrotem. Pani Barbara otrzymała informację, że SOR Rybnik go nie przyjął.
- Nie stwierdzono zagrożenia życia, a oddział wewnętrzny jest zamknięty (hemoglobina na poziomie 7,1) i oni nie mogą jechać do innego szpitala bo zlecenie transportowe było tylko na Rybnik. Pytam, czy w takim razie mam dzwonić do ministra czy do gazety, bo nie wiem co mam robić dalej. Dowiaduję się, że przyjmuje szpital w Jastrzębiu Zdroju, ale ojca mam dowieźć sama - pisze Czytelniczka do redakcji rybnik.com.pl.
Śląskie: Pacjent "niecovidowy" na szarym końcu szpitalnej listy. Szpital odpowiada na zarzuty
Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 3 w Rybniku odpowiedział redakcji portalu, że faktycznie oddział wewnętrzny w związku z COVID (w tamtym czasie) nie przyjmował pacjentów. Placówka nie potrafiła się jednak odnieść do tego, co ustalił SOR w Rybniku. A dramat kobiety i jej ojca trwał. Pani Barbara zadzwoniła do szpitala w Jastrzębiu-Zdroju, lecz izba przyjęć była nieczynna. Znów zaczęła szukać pomocy u lekarza rodzinnego. Bezskutecznie. W końcu zamieszczono wpis na Facebooku - 30 października. Zrobiła to wnuczka mężczyzny, czyli córka pani Barbary.
- Godzina 11.00 (sobota, 31 października - red.) mamy prywatną wizytę z ojcem u neurologa w Żorach. Proszę lekarza o pomoc w sprawie transfuzji krwi, jednak nie może nam pomóc. Wskazuje, że możemy podjechać pod szpital w Żorach i zapytać. Okazuje się, że oddział wewnętrzny jest zamknięty do 8.11.2020 r. - mówi pani Barbara, cytowana przez rybnik.com.pl.
Śląskie: Pacjent "niecovidowy" na szarym końcu szpitalnej listy. Nadchodzi ratunek
W dramatycznej sytuacji pani Barbary pomoc udało się znaleźć dopiero w szpitalu w Wodzisławiu Śląskim. Do dyrekcji zadzwoniła redakcja rybnik.com.pl. - Jeśli stan pacjenta na to pozwala proszę przywieźć tego pana na izbę przyjęć w poniedziałek o godzinie 7.00 - mówił dyrektor. "Pacjent wraz z rodziną trafia w poniedziałek do wodzisławskiego szpitala, tam przechodzi komplet niezbędnych badań i trafia na oddział", relacjonuje serwis.
I choć tym razem historia zakończyła się szczęśliwie, to jest to kolejny przypadek, pokazujący - jak piszą Internauci - że pacjent "niecovidowy", czyli taki, który nie jest zakażony koronawirusem, ani nie ma jego podejrzenia, znajduje się na szarym końcu szpitalnej listy.