Miała 12 lat, gdy po raz pierwszy przyszła na trening do Bokserskiego Klubu Sportowego "Jastrzębie". To było w lutym 2008 roku. Laura Grzyb wiedziała, co chce robić w życiu, bo ze sportem związana była od najmłodszych lat. Dziś 25-letnia, piękna i zabójczo skuteczna bokserka, najpierw trenowała w klubie biegacza, grała też w lidze tenisa stołowego, ale w końcu postawiła na sporty walki.
- Mój tata, mając pięć córek, pewnie gdzieś podskórnie marzył o synku, a boks to stereotypowo męski sport, więc chyba się cieszył i chciał, żebym została bokserką - wspomina Laura. - Na początku to była żmudna praca, wkradała się nuda i monotonia. Rozważałam nawet rzucenie boksu, ale trener mnie bardzo motywował i doceniał. Chciałam, żeby był ze mnie dumny - dodaje.
Jak przygotowywała się do walk? To proste: oglądając starcia zawodowe i amatorskie z ligi. Pierwszą, własną walkę też stoczyła w 2008 roku. Wydawało się, że zwycięstwo ma w kieszeni. Pierwszą rundę zwyciężyła, rywalka była w potrzasku. Ale nagle Laurę dopadło załamanie.
- Coś się we mnie przestawiło i po prostu stwierdziłam, że nie chcę dalej walczyć. Nie wytrzymałam psychicznie. Wróciłam na chwilę do narożnika i uznałam, że nie chcę. Można powiedzieć, że uciekłam z ringu - wspomina bokserka.
Wówczas pomógł jej trener Andrzej Porębski, którego Laura traktuje jak członka rodziny. To on był przy niej w tych trudnych chwilach, motywował ją i przekonywał, że ta chwila zwątpienia wcale nie przekreśla jej szans. Ale sytuacja się powtórzyła przy kolejnej walce. Wtedy trener zadbał o to, by mimo jej sprzeciwu dokończyła pojedynek. Wygrała! Od tamtego czasu nic i nikt nie był w stanie jej powstrzymać.
Co ciekawe, Laura choruje na astmę od 2. roku życia. I choć lekarze mówili jej, że "z astmą nie wygra", to Laura się nie poddała.
- Zdaniem wielu astma powinna mnie wykluczyć z tego sportu, ale wydaje mi się, że ja, ćwicząc od małego różne sporty, zwalczyłam tę chorobę. Stłumiłam ją na tyle, by móc walczyć. Za każdym razem, gdy wychodzę na ring czy jadę na zgrupowania lub walki, mama strasznie się boi, że coś się może zdarzyć. Oczywiście, pod wpływem stresu, nasilają mi się duszności i jest mi ciężej niż moim przeciwniczkom, ale daję radę - mówi zawodniczka.
Laura Grzyb została jedną z najlepszych zawodniczek w swojej kategorii wagowej do 54 kg. Ma na koncie m.in. pierwsze miejsce w Mistrzostwach Polski Seniorek 2016 i 2017, pierwsze miejsce w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski 2015 i 2014, a także pierwsze miejsce w Mistrzostwach Polski Juniorek 2013 i 2012 oraz wiele, wiele innych tytułów. W 2017 roku obroniła tytuł Mistrzyni Polski seniorek w kategorii do 54 kg.
Ćwiczy dwa razy dziennie, chodzi na siłownię, biega, wykonuje różnego rodzaju ćwiczenia, pracuje nad techniką i szybkością. Jej atutami w ringu są technika oraz praca nóg. Wadą: psychika, nad którą ciągle pracuje. Idzie jej wyśmienicie!
Polecany artykuł:
Laura ma cztery starsze siostry, żadna z nich nie jest związana ze sportem. Jastrzębianka wyłamała się ze schematu. - Traktuję ten sport jako zabawę i właśnie to daje mi prawdziwe szczęście - mówi.
W lipcu 2019 roku roku podpisała kontrakt zawodowy z grupą Tymex Boxing Promotions, kierowaną przez Mariusza Grabowskiego. - Mam niesamowitego trenera, którym jest Bartłomiej Samul. Na ten moment prezentuję się rekordem 3 zwycięstw i wszystkie 3 wygrałam przed czasem. Myślę, że po tych wszystkich latach w boksie przyszedł czas, żeby sięgnąć po mistrzowski pas - zdradza nam.
W niedalekiej przyszłości Laura chce zawalczyć o pas federacji EBU (Mistrzyni Europy). - Mam świadomość, że przede mną długa i ciężka droga, ale jestem pewna, że stać mnie na to, by mierzyć się z czołówką Europy i Świata - podkreśla 25-latka.
Z czego jest aktualnie najbardziej dumna?
- Jestem dumna z tego, że nadal to robię. Każdy sportowiec wie teraz o czym mówię. To jest kilkanaście lat ciężkiej harówy. Kontuzje, choroby, wzloty, upadki, zwycięstwa, ale i porażki. Płacz, pot, krew, przekleństwa, brak pieniędzy na przygotowania, kłopoty z trenerem. Dzisiaj czuję, że naprawdę jestem w miejscu, w którym chcę być. I to jest mój sukces. Nie poddałam się - mówi Laura.
Jej największe sportowe marzenie: być numerem jeden. - Krok po kroku zdobywać pasy, a za kilka lat może wrócić po upragniony krążek Igrzysk Olimpijskich - mówi.
Trzymamy kciuki!