Piotruś Kostyra ma obecnie 5 lat. W sierpniu 2017 roku stwierdzono u niego białaczkę. Straszliwa choroba doszczętnie spustoszyła organizm małego chłopca. Jedyną nadzieją okazała się chemioterapia, która na jakiś czas pozwoliła opanować sytuację. Ale nie na długo. Po roku nastąpił nawrót choroby. - Szpik Piotrusia znów zajęty był w 95%! Po raz drugi musieliśmy szybko pakować najpotrzebniejsze rzeczy i jechać na oddział. Tym razem wdrożono jeszcze silniejszą chemię. Miała pomóc. Niestety znów uderzyliśmy głową w mur! Na początku października przyszedł wynik badania szpiku. Agresywna chemia nie działa tak jak powinna. Szpik wciąż był zajęty w 75%. Gdybyśmy czekali, Piotrusia nie byłoby już z nami - opisują rodzice chłopca na portalu siepomaga.pl.
Na szczęście dzięki szybkiej zbiórce udało się zorganizować pieniądze na nierefundowany lek, który dał nadzieję na poprawę stany zdrowia chłopca. Po przeszczepie szpiku kostnego na jakiś czas udało się zatrzymać chorobę. Niestety, po trzech latach nastąpiła druga wznowa - białaczka wróciła ze zdwojoną siłą. Ostatnią szansą na uratowanie życia chłopca jest terapia Car-T Cell - pobranie limfocytów T od pacjenta i zmodyfikowaniu ich w taki sposób, by potrafiły walczyć z nowotworem.
Trwa zbiórka pieniędzy. Kilka dni temu okazało się, że terapia jest jeszcze droższa, niż początkowo wyceniano. - Jesteśmy przerażeni, ponieważ życie naszego dziecka zależy od pieniędzy. Nie wyobrażamy sobie jednak, że moglibyśmy się teraz poddać. Wierzymy, że pomocą tak wielu dobrych serc wygramy tę walkę - napisali Mariola i Szymon, rodzice chłopca.
Każdy kto chce pomóc, może to zrobić teraz! Wystarczy wejść tutaj >>> POMOC DLA PIOTRA KOSTYRY