Działalność firmy, którą podejrzana prowadziła na terenie Rudy Śląskiej, opierała się na telemarketingu.
- Ona sama lub jej pracownicy w trakcie rozmowy z wybranym przedsiębiorcą starali się nakłonić go do dokonania wpłaty pieniężnej, która według zapewnień miała być przeznaczona na zakup pomocy dydaktycznych i artykułów biurowych dla placówek oświatowo-wychowawczych z ich okolicy - wyjaśnia rzecznik śląskiej policji.
ZOBACZ: Rybnik. Pan Dawid od miesiąca przebywa na kwarantannie.
Mundurowi z Rudy Śląskiej ustalili, że prowadzona przez katowiczankę działalność tylko imitowała legalnie działającą firmę, w rzeczywistości ograniczała się wyłącznie do wystawiania faktur, które w znikomym procencie odzwierciedlały rzeczywistości. Wartość zakupionych i przeznaczonych dla ośrodków oświatowych środków rzeczowych stanowiła jedynie około 2% wysokości otrzymanych na ten cel wpłat. Tym samym realizacja deklaracji dotyczących wyposażenia placówek oświatowych w pomoce dydaktyczne ograniczała się wyłącznie do absolutnego minimum, stanowiąc swoistą zasłonę dla faktycznego celu, jakim było pozyskiwanie pieniędzy od przedsiębiorców.
W trakcie ponad 5 lat działalności sprawczyni wyłudziła blisko 2 mln zł, z czego na pomoce dydaktyczne przekazane do szkół i przedszkoli wydała zaledwie 36 tys. zł, czyli nawet niecałe 2 proc. wpłat otrzymanych od darczyńców.
- W czasie dochodzenia przesłuchano ponad 5500 osób, a całą zabezpieczoną dokumentację w tym historię kont bankowych poddano szczegółowej analizie. Materiał dowodowy w prowadzonym przez 2,5 roku dochodzeniu, zgromadzony został w 190 tomach akt - dodaje rzecznik.
Zwieńczeniem tak ciężkiej i mozolnej pracy rudzkich policjantów było przedstawienie 36-letniej właścicielce firmy łącznie 10 042 zarzutów oszustwa. Nieuczciwej katowiczance grozi kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat.