W małej wsi Kuleje pod Kłobuckiem, na terenie województwa śląskiego, doszło do wstrząsającej zbrodni. Pan Tomasz, którego relację opisuje "Fakt", bawił się wówczas na weselu, gdy na jego podwórku doszło do morderstwa. W trakcie zabawy mężczyzna wrócił na chwilę do domu i zobaczył swojego małego, skulonego psa, z raną na boku. "Po konsultacji telefonicznej z weterynarzem opatrzyłem Reksia i wróciłem na wesele. Ale ciągle myślałem o nim. Nie byłem w stanie bawić się i wyszedłem", opowiada "Faktowi" pan Tomek. Niestety, w domu zastał przerażający obraz. Reksio leżał bez tchu. Mężczyzna wziął go na ręce do auta i ruszył 110 kilometrów do najbliższego weterynarza w Katowicach.
Polecany artykuł:
Jak opisuje "Fakt", piesek przeszedł operację, jednak po kilku godzinach zmarł na skutek śmiertelnego wstrząsu. Nie wiadomo, kto zastrzelił Reksia, sprawa została już zgłoszona na policję, ale do tej pory nie udało się znaleźć sprawcy. "Zrozpaczony właściciel wyznaczył nagrodę za wskazanie sprawcy bestialskiego mordu", podaje "Fakt". Sąsiedzi i bliscy pana Tomasza ślą wyrazy współczucia. Nikt nie może zrozumieć, jak można być tak okrutnym wobec bezbronnego zwierzęcia, które miało przed sobą całe życie i niczemu nie zawiniło.
Polecany artykuł: