To brutalne, wyjątkowo okrutne morderstwo, wstrząsnęło mieszkańcami całego województwa śląskiego. Do horroru doszło 29 września 2019 r. przy ul. Pileckiego-Szybowej w Jastrzębiu-Zdroju, niedaleko ogródków działkowych. 24-letnia Wiktoria S. wyszła akurat na spacer z psem. Beztrosko spacerowała zalesionymi uliczkami, kiedy nagle zza drzew wyłonił się napastnik. Tomasz J. rzucił się na nią z nożem: dźgał na ślepo, chciał spowodować jak najwięcej obrażeń. Dziewczyna nie miała szansy na obronę.
- Została jedenastokrotnie ugodzona w klatkę piersiową, trzykrotnie w okolice prawego przedramienia, raz w udo i dziewięciokrotnie w lewe przedramię. Ciosy w klatkę piersiową okazały się śmiertelne – wyjaśnia prokurator Jacek Rzeszowski, szef Prokuratury Rejonowej w Jastrzębiu-Zdroju, w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim".
Prokuratura prowadząca sprawę w minioną środę (10 czerwca) złożyła do Sądu Okręgowego w Rybniku akt oskarżenia przeciwko Tomaszowi J. Dopiero teraz skończyło się bowiem śledztwo. Zarzut to zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. - Zabił córkę byłej partnerki z zemsty, ponieważ ta się z nim rozstała - ustalili śledczy.
Feralnego dnia, tuż po zabójstwie, sprawca zadzwonił do losowo wybranego adwokata i poinformował go, że dokonał morderstwa, a teraz planuje popełnić samobójstwo. Osoba, która odebrała telefon, powiadomiła o wszystkim służby, które ruszyły na poszukiwania.
- Policjanci w trakcie przeszukania terenu, w zaroślach na osiedlu Przyjaźń znaleźli jastrzębianina, który przyznał się do zabicia kobiety i wskazał mundurowym miejsce, gdzie doszło do zdarzenia - mówi dla "DZ" Halina Semik, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Jastrzębiu-Zdroju.
Dla 24-letniej kobiety nie było już ratunku. Lekarz stwierdził jej zgon.
Śledczy ustalili, że Tomasz J. dokładnie zaplanował zbrodnię, czekał, aż Wiktoria przyjdzie we wskazane miejsce, ponieważ znał swoją ofiarę i wiedział, którędy spaceruje z psem. I choć przyznał się w rozmowie z policjantami do zabójstwa, przed prokuratorem wszystkiego się wyparł. Twierdzi, że jest niewinny.
Biegli uznali, że w chwili zdarzenia był w pełni poczytalny. - Prokuratura zebrała mocne dowody przeciwko niemu. Badania fizyczno-chemiczne narzędzia zbrodni, ślady krwi na jego ubraniu potwierdzone badaniami DNA - ustalił "DZ".
Tomaszowi J. grozi dożywocie.