O śmierci Agnieszki z Częstochowy poinformowali bliscy 37-latki na Facebooku. Kobieta w grudniu ubiegłego roku trafiła do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. NMP. Miała bóle brzucha i wymioty. Była w bliźniaczej ciąży. Z relacji rodziny wynika, że stan kobiety się pogarszał. W dwa dni po przyjęciu na oddział położniczy doszło do obumarcia pierwszego płodu. - Niestety nie pozwolono na usunięcie martwego płodu, ponieważ prawo w Polsce temu surowo zabrania. Czekano aż funkcje życiowe drugiego z bliźniaków samoistnie ustaną. Agnieszka nosiła w swoim łonie martwe dziecko przez kolejne 7 dni - napisała pani Wioletta, siostra zmarłej na Facebooku. Drugi bliźniak zmarł 29 grudnia. Dwa dni później, jak relacjonują bliscy zmarłej, dokonano "ręcznego wydobycia płodów".
Czytaj również: Pszczyna: Kim była 30-letnia Izabela, której śmierć wstrząsnęła Polską? "Byłaś mistrzynią i świetnym człowiekiem"
- Przez ten cały czas, zostawiono w niej rozkładające się ciała nienarodzonych synków. Nie zapomniano jednak w porę poinformować księdza, aby przyszedł na oddział i odprawił pogrzeb dla dzieci - wspomina pani Wioletta. Bliscy Agnieszki przypuszczają na podstawie wyników badań, że kobieta zachorowała na sepsę. Oskarżają szpital o utrudnianie kontaktu z chorą, zatajanie faktów na temat stanu zdrowia 37-latki. Niestety, 23 stycznia jej stan wyraźnie się pogorszył. Zdaniem bliskich, już dzień później "stan Agnieszki wskazywał na agonię". Kobieta została przetransportowana do szpitala w Blachowni. Tam zmarła 25 stycznia. Osierociła trójkę dzieci.
Śmierć Agnieszki z Częstochowy. Pierwsze reakcje polityków
Bardzo szybko po pierwszych doniesieniach medialnych o tragedii, jaka wydarzyła się w Częstochowie, pojawiły się pierwsze komentarze polityków. Kamila Gasiuk-Pihowicz, posłanka Koalicji Obywatelskiej, wskazała winnego zaistniałej sytuacji. - Prawo aborcyjne zabiło 37-letnią panią Agnieszkę z Częstochowy. Przez 7 dni miała w sobie jeden martwy bliźniaczy płód, drugi przez kolejne 2 dni. Zmarła wczoraj w agonii, prawdopodobnie na sepsę, bo szpital nie podał przyczyny. To nie jest kraj dla kobiet! - czytamy na Twitterze.
W podobne tony uderzyła jej koleżanka z partii, Monika Rosa. - Agnieszka z Częstochowy. Kolejna ofiara zakazu aborcji. Śmierć na życzenie fanatyków z PiS i Konfederacji. Zakaz aborcji zabija - napisała w mediach społecznościowych. - Ile jeszcze kobiet w Polsce musi umrzeć żeby rząd się opamiętał? Izabela z Pszczyny, Agnieszka z Częstochowy… Która z nas będzie następna? - napisała z kolei Paulina Matysiak, posłanka Lewicy.