Natan Gajk z Sosnowca musi stoczyć drugą bitwę ze straszliwą i śmiertelną chorobą. - Już było czysto, już było tak dobrze. Niestety, ale końcowe wyniki badań wyszły bardzo źle! Scyntygrafia zaświeciła. Pojawiły się zmiany na kościach udowych i kościach ramieniowych. Po raz drugi stajemy do walki z neuroblastomą. Nigdy się nie poddamy i będziemy walczyć o życie Natana - zapowiada pani Marta, mama 5-letniego dziś chłopca. Jak to się zaczęło? We wrześniu 2018 Natan skończył 4 lata. To piękny moment, jego życie przecież dopiero się zaczynało. Przed nim tysiące pięknych chwil i miliony doświadczeń. Los postanowił inaczej. - W październiku zaczął go boleć brzuszek. Kilka wizyt u lekarza, aż wreszcie skierowanie na konsultację do szpitala z podejrzeniem zapalenia wyrostka robaczkowego. Myśleliśmy wtedy: to nic, przecież miliony ludzi na to zachorowało. Szybki zabieg i do domu. I wtedy, 14 listopada, diagnoza na szpitalnej izbie przyjęć. Diagnoza. która powaliła nas z nóg: guz. Tysiące myśli bombardowało nasze głowy - wspomina mama chłopca.
"Guz? Rak? Przecież on ma zaledwie 4 lata? Przyjęto nas w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach na oddział Onkologii i Hematologii. Kilkadziesiąt nieprzyjemnych i inwazyjnych badań, aż do ostatecznej diagnozy – neuroblastoma. Słowo, które w jednej chwili przewróciło nasze i jego życie do góry nogami. Guz nadnercza, IV stopień złośliwości, z rozsiewem do węzłów chłonnych brzusznych, śródpiersiowych, obojczykowych oraz do szpiku i do kości udowej. Zaczęła się szybka walka o życie", czytamy w dramatycznym wpisie Marty Gajk.
Natanka sklasyfikowano do wysokiej grupy ryzyka. Przeszedł wiele cykli chemioterapii, rozległą operację wycięcia guza oraz 14 cykli naświetlań. Przeszedł przeszczep szpiku kostnego, megachemię i na końcu Immunoterapię Anty GD2- 5 cykli. Niestety, całe leczenie zostawiło wiele skutków ubocznych, takich jak: niedosłuch ototoksyczny czy też spory ubytek wzroku, zmiany w ośrodkowym układzie nerwowym.
- Zebraliśmy niewyobrażalne dla nas pieniądze na immunoterapię AntyGD2 dzięki ludziom dobrych serc poprzez fundację Siepomaga w zeszłym roku. To dzięki temu Natan wziął ich pięć cykli. I tak pięknie szło. Te słowa po ostatnich badaniach: jest czysto. Jak poezja, jak najpiękniejsza muzyka i teraz jak strzał w plecy: nawrót z rozsiewem. I to tak dużym rozsiewem - mówi pani Marta.
Natanek jest teraz leczony w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie. Jest aktualnie po chemioterapii protokołem TVD, po której przyszedł straszny kryzys! Po tej kolejnej megachemii organizm Natana był tak bardzo osłabiony i wyjałowiony, że przyplątało się zakażenie posocznicą. Szybko rozwijająca się sepsa, spowodowała stan zagrożenia życia. Nie wiadomo było, z której strony szukać zakażenia.
Posiewy pokazały zakażenie gronkowcem, Clostridium i innymi bakteriami. Po tygodniu kiedy stan był bardzo ciężki i zagrażający życiu sytuacja zaczęła się stabilizować lecz okazało się, że dodatkowo pomimo pobytu w ścisłej izolatce złapał Adenovirus i Rotavirus.
- Dzisiaj czekamy na decyzję chirurga czy nie zrobiła się perforacja jelit. Lekarze pomimo przetoczeń płytek i krwi nie potrafią powiedzieć, dlaczego tak szybko poziom płytek krwi spada. Przetoczenia odbywają się codziennie, a dodatkowo jest to trudne, ponieważ Natan ma grupę krwi B Rh-, której jest bardzo mało wśród dawców. Zdecydowano, że kolejnego protokołu TVD przejść nie może (planowane były trzy), ponieważ kolejna dawka może go zabić. Zaplanowano więc inny protokół walki z nowotworem. Przecież to jest cel nadrzędny, wygrać z nowotworem i uratować go od śmierci - mówi pani Marta.
Polecany artykuł:
Jak tylko stan po sepsie się ustabilizuje, Natan dostanie dwa cykle specjalnej chemioterapii (również płatnej), a potem dwa cykle immunoterapi Anty GD2 połączonej z chemioterapią, która w takim zestawie nie jest refundowana przez NFZ. Koszt tych cykli to około 81 tysięcy euro.
- Dla nas: pieniądze niewyobrażalne. Nawet nie mamy czego sprzedać, żeby zgromadzić te fundusze. Dlatego zdecydowaliśmy się prosić państwa kolejny raz o wsparcie - apeluje mama chłopca. - Życie Natanka nie może się teraz skończyć. Jeszcze tyle rzeczy przed nim. Nie pozwolimy, aby śmierć wyrwała go z naszych ramion. Jest naszym skarbem, naszym cudeńkiem. Błagam, pomóżcie nam ratować naszego synka. Za każdą wpłatę będę ogromnie zobowiązana i wdzięczna z całego serca - dodaje.
Zebrano już ponad 444 tys. zł. Do zebrania potrzebnej kwoty zostało bardzo niewiele!
Szczegóły i możliwość wpłacania pieniędzy: Ratujemy Natana - SiePomaga
Polecany artykuł: