Jak poinformowała we wtorek (25 października) w swoim serwisie Polska Grupa Górnicza, w piątek (21 października), około godz. 14.30 kierowca ciężarówki, po załadowaniu węgla i wyjechaniu przed bramę kopalni Rydułtowy, wszedł na naczepę i najprawdopodobniej spadł z niej na głowę.
"Nikt z nas momentu wypadku nie widział, ale obrażenia wskazywały, że spadł z naczepy prosto na asfalt. Trudno też powiedzieć, co by było, gdyby pani Basia nie zauważyła, że ktoś leży pod ciężarówką. Bo z daleka wyglądało to tak, jakby coś naprawiał. Gdy ja tam dotarłem, mężczyzna był już w pełni zabezpieczony i przytomny" – zrelacjonował cytowany w informacji nadsztygar mechaniczny Marcin Kościuk.
Leżącego kierowcę zauważyła pracująca w stacji geofizyki górniczej Barbara Fojcik. Zaniepokoiło ją to, że choć mężczyzna wyglądał, jakby naprawiał podwozie pojazdu, leżał nieruchomo. Gdy podeszła bliżej i zobaczyła krew, zaczęła dzwonić po pomoc: po pogotowie i do ratowników górniczych na kopalnię, po niezbędny sprzęt.
Za nią nadszedł sztygar oddziału mechanicznego Arkadiusz Mrozek, który wykonał resuscytację krążeniowo-oddechową. Gdy kierowca ciężarówki zaczął odzyskiwać świadomość, na miejscu pojawił się pracownik działu wentylacji z Kopalnianej Stacji Ratownictwa Górniczego Krzysztof Bugla, który profesjonalnie zabezpieczył rannego.
Ratownik górniczy odpowiednio ułożył kierowcę, opatrzył ranę, zabezpieczył kręgosłup i przykrył folią termiczną. Po pewnym czasie na miejsce przyjechała karetka pogotowia i zabrała mężczyznę do szpitala w Rybniku. Pracownicy kopalni dotarli następnie do firmy, w której pracował poszkodowany oraz do jego rodziny.
"To mnie bardzo podniosło na duchu, że pracuję z osobami, które nie przechodzą obojętnie obok drugiego człowieka i dodatkowo tak fachowo potrafią pomóc. Według mnie oni uratowali temu mężczyźnie życie" – uznał nadsztygar Kościuk. PGG wskazuje, że postawę załogi docenił już dyrektor kopalni, przyznając osobom, które pomagały rannemu, symboliczne nagrody finansowe.