To jedyne w swoim rodzaju zawody. Tym razem rozegrano je w Gdańsku i na Kaszubach (24-27 września). Na starcie stanęły 23 drużyny, w każdej po czterech paramedyków. Impreza była dwuczęściowa. W pierwszej - sprawdzian umiejętności w terenie z symulacją wydarzeń prawdopodobnych do zaistnienia. W drugiej – warsztaty, pokazy i wykłady z rozmaitych aspektów medycyny pola walki. Podobnie jak w zawodach cywilnych ratowników medycznych, tak i w tych mundurowych scenariusz zadań konkursowych utrzymany był w tajemnicy do ostatniej chwili. Zaskakujące dla cywila może być to, że w PARAMEDYKu nie ma… przegranych. W przeciwieństwie do cywilnych zawodów, w których startują zespoły Państwowego Ratownictwa Medycznego, w mundurowych nie prowadzi się klasycznej klasyfikacji. Jedynie wyróżniane są trzy drużyny, które zdobyły najwięcej punktów. Oprócz katowickiego wyróżniono SPKP w Białymstoku i SPKP w Warszawie.
Drużyny startowały w sześciu konkurencjach. Biuro prasowe KWP w Katowicach tak opisuje w skrócie scenariusz zawodów: „Inscenizacja została umiejscowiona na pokładzie samolotu rejsowego, w którym znajdowało się ok 30 pozorantów. Doszło tam do bójki pomiędzy niektórymi z pasażerów, co skutkowało ich licznymi obrażeniami. W innych z pozoracji uczestnicy m.in. udzielali pomocy medycznej przy wykorzystaniu specjalistycznych pojazdów, w tym wojskowych transporterów opancerzonych, technik wysokościowych – udzielenia pomocy funkcjonariuszowi, wykonującemu prace na wysokości, a który odniósł obrażenia w wyniku postrzałów oraz poradzenia sobie ze zdarzeniem o charakterze masowym”. Śląska policja nie ukrywa, że „zaskoczeniem w tegorocznej edycji zawodów był element udzielenia pomocy nie tylko ludziom, ale także posiadającemu obrażenia policyjnemu psu”.