Kamilek z Częstochowy trafił do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka 3 kwietnia. Chłopiec miał liczne poparzenia spowodowane przez gorącą ciecz i przypalanie. Okazało się, że 8-latek był maltretowany przez ojczyma - Dawida B. Mężczyzna miał oblać dziecko wrzątkiem, kłaść na rozgrzanym piecu, przypalać papierosami. Wcześniej połamał chłopcu kończyny. Matka Kamila, Magdalena B. nie reagowała. Zarówno ona jak i jej mąż trafili do aresztu. Zarzuty usłyszeli również wujek i ciotka chłopca, którzy nie reagowali na katorgę 8-latka. Prokuratura przygląda się wszystkim instytucjom, które mogły zawieść w sprawie Kamilka.
Trwa walka o życie Kamilka z Częstochowy. Jaki jest stan chłopca?
Lekarze cały czas podkreślają, że stan 8-latka z Częstochowy jest ciężki. Szczególnie groźna jest choroba oparzeniowa. Pod koniec ubiegłego miesiąca pojawiły się informacje, że rozważane jest stopniowe wybudzanie chłopca ze śpiączki. Jednak 28 kwietnia szpital opublikował post, w którym napisano, że "wybudzanie Kamilka zostało wstrzymane z powodu kolejnych problemów infekcyjnych".
- Przy poważnym przebiegu choroby oparzeniowej takie problemy występują często, ale są do przezwyciężenia. Kamilek pozostaje więc w śpiączce farmakologicznej na oddziale intensywnej terapii. Najbliższy czas poświęcony będzie na ustabilizowanie stanu zdrowia małego pacjenta - przekazała placówka.
Lekarz 8-latka z Częstochowy o maltretowanych dzieciach
Kamilek jest pod opieką dra Andrzej Bulandry. Lekarz w rozmowie z TOK FM opowiedział, jakie emocje towarzyszyły mu, kiedy 8-letnie dziecko trafiło do szpitala. - To mną wstrząsnęło. Poczułem normalną ludzką złość, że coś takiego mogło się wydarzyć - mówił Bulandra przyznając, że emocje przyszły później, bowiem w pierwszej chwili nie wiedział, co dokładnie przydarzyło się chłopcu z Częstochowy. Lekarz powiedział, że placówka co jakiś czas przyjmuje małych pacjentów, będących ofiarami przemocy w domu.
- Trafiają do nas regularnie. Co prawda, rozpoznajemy kilkanaście takich przypadków rocznie, ale tak naprawdę może być ich więcej. Bo jeśli dziecko przychodzi z podbitym okiem i twierdzi, że na WF-ie zderzyło się z kolegą, to może mówić prawdę, a może kryć rodzica. Myślę, że jest bardzo duża szara strefa takich niewykrytych przypadków maltretowania - dodał w rozmowie z TOK FM. Bulandra mając podejrzenia, że pacjent jest ofiarą przemocy ze strony dorosłego robi wszystko, by zabezpieczyć dziecko w szpitalu. Potem przekazuje informacje do działu prawnego placówki. Uruchamiane są odpowiednie służby.
Wśród ofiar przemocy są wielokrotnie niemowlęta. Dzieci te często płaczą. Nie potrafią sygnalizować swoim rodzicom powodów, dlaczego tak się dzieje. Zdenerwowani dorośli reagują agresją. Potrząsają dzieckiem, co może prowadzić do mikrourazów mózgu. Doktor z katowickiej lecznicy powiedział również, jak reagują na jego widok dzieci skrzywdzone przez dorosłych. - Jak podchodzę do nich, by je zbadać, czy udzielić pomocy, to zasłaniają się ręką i płaczą. Jakby obawiały się, że je uderzę. Dla mnie to przejmujące - dodał w rozmowie z TOK FM lekarz Kamilka.