W środę, 4 listopada, w Częstochowie odbył się kolejny strajk kobiet, w którym wzięło udział kilkaset osób. Hasło przewodnie: #ToJestWojna. Przemarsz ulicami miasta przebiegał całkiem spokojnie, a w demonstracji wzięło udział - według szacunków policji - niecałe 400 osób. Skandowano między innymi takie hasła jak: "moje ciało, mój wybór" czy "jeb** PiS". Protestujący starali się pilnować dystansu społecznego, nosili także maseczki. W trakcie marszu apelowali do różnych grup o to, by dołączyli się do strajku. Taki apel wystosowano nawet w kierunku kibiców drużyn sportowych, których - stereotypowo - postrzega się jako przeciwników strajku. To, że nie do końca jest to prawda, udowodnili m.in. kibice z Gliwic, którzy ogłosili wsparcie dla protestów i dopingowali manifestujących na ulicy. Strajki w całej Polsce odbywają się przeciwko decyzji Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zaostrzenia prawa aborcyjnego.
I choć strajk kobiet w Częstochowie przebiegał spokojnie, to nie zabrakło małego incydentu. Na trasie przemarszu prawdopodobnie przeciwnicy protestu zastawili na kobiety pułapki! Kilkadziesiąt wysypanych gwoździ, ustawionych szpicami w górę, rozrzucono po trasie protestu. Demonstranci zauważyli je w ostatniej chwili i na szczęście nikomu nic poważnego się nie stało. Czy to przypadek? "Aż trudno uwierzyć, że ktoś zrobiłby to celowo, ale na to wygląda", uważają protestujący.