Dwa wybuchy metanu, do jakich doszło w kopalni Pniówek w Pawłowicach, pochłonęły już życie czterech ofiar. Trwa dramatyczna walka z czasem, bowiem ratownicy nadal starają się dotrzeć do uwięzionych osób. W szpitalach przebywa 20 poszkodowanych. Połowa z nich trafiła do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. W środę (20 kwietnia) rano podano, że było tam dziesięciu pacjentów. - Ich oparzenia są bardzo poważne. Mają od kilkunastu do kilkudziesięciu procent poparzonej powierzchni ciała. W ich przypadku mówimy o działaniach mających na celu ratowanie życia - mówi nam jeden z medyków. Dodaje, że oparzenia występujące u poszkodowanych są drugiego, trzeciego i czwartego stopnia. Na ten moment trudno powiedzieć, jak będzie się rozwijała sytuacja co do stanu poszkodowanych, bowiem choroba oparzeniowa cały czas się rozwija. Pacjenci są kierowani do komór hiperbarycznych. Będą musieli przejść serię zabiegów.
Wybuch metanu w kopalni Pniówek: Relacja na żywo
Niestety, jeden z górników zmarł w szpitalu. - Miał poparzone 96 procent powierzchni ciała. Nie miał szans na przeżycie - dodaje medyk. Jak podaje Gazeta Wyborcza, zmarły górnik miał zaledwie 20 lat. W podobnym wieku i nieco starsi są pozostali, którzy znajdują się w siemianowickiej oparzeniówce.
Zobacz koniecznie: Trafił do aresztu, bo świadek się pomylił. Koszmar Mateusza z Rudy Śląskiej