„Dniem i nocą obok domu pana Andrzeja pędzą setki tirów. A wtedy dom trzęsie się w posadach, ściany pękają, a z kredensu wylatują filiżanki” – pisaliśmy w maju 2008 r. w tekście, który odbił się echem w całej Polsce. Mury domu pana Bednarka były popękane, sufit sypał mu się na głowę, meble przewracały. – Kiedy drogą przejeżdża tir czy kolejna śmieciarka na wysypisko, muszę przytrzymywać trzęsący się kredens – opowiadał i pokazywał pan Andrzej z Sobuczyny pod Częstochową. Mieszkaniec domagał się od starostwa 200 tys. zł na usunięcie szkód spowodowanych fatalnym stanem drogi. Gdy go odwiedziliśmy, żalił się, że żyje w strachu przed katastrofą. – Już nie wiem co robić, tu dojdzie do tragedii – mówił zrozpaczony.
Pan Andrzej wspomina dziś, że w starostwie byli pewni, że z nimi nie wygra, bo od 25 lat nikt nie wygrał z nimi nikt. Ale po tekstach „Super Expressu” wszystko się odmieniło! Proces wygrał, dom wyremontował. Strach minął. O kredensie, który musiał przytrzymywać, żeby się nie przewrócił kiedy przejeżdża tir – już zapomniał. Mebel rozpadł się od wstrząsów.
Koniec sprawy? Niekoniecznie. Wadliwą gminną drogą jeżdżą większe ciężarówki, na ścianach domu pojawiły się nowe spękania. – Sprawę muszę z powrotem oddać do sądu – mówi Andrzej Bednarek.
Legendarne nagłówki "Super Expressu". Pamiętasz je? Rozwiąż quiz!