Wybuch gazu w Szczyrku, w którym zginęło 8 osób. Sprawa wraca na wokandę
Najpierw było pisemne uzasadnienie wyroku, o które wystąpiły wszystkie strony, a teraz apelacja. Do sądu wpłynęło w sumie dziewięć apelacji w sprawie wybuchu gazu w Szczyrku, w którym zginęło 8 osób, a w mają bieżącego roku zapadł wyrok skazujący.
Apelacje złożyli obrońcy oskarżony, a także Prokuratura Okręgowa w Bielsku-Białej. Jak przekazała sędzia Banaś-Paluch, rzecznik bielskiego sądu okręgowego, wszystkie strony postępowania otrzymają odpisy apelacji, a do sądu wpłyną dowody ich doręczenia, akta zostaną przekazane do katowickiego sądu. Ma to stać się już wkrótce. Sprawę w drugiej instancji rozpatrzy Sąd Apelacyjny w Katowicach.
W pierwszej instancji Roman D., szef firmy budowlanej z Bielska-Białej, która zleciła przewiert w miejscu eksplozji gazu, został skazany na 6 lat więzienia. Wyroki usłyszeli też pracownicy firmy. Marcin S. został skazany na 4 lata, a Józef D. na 3 lata więzienia - obaj realizowali zlecony im przewiert. Z kolei Jakub K., Ewa K. i Marcin K. usłyszeli wyroki 4 lat i dwóch miesięcy więzienia. Na całej trójce ciążyły zarzuty nieprawidłowości przy rozbudowie sieci gazowej, nieumyślnego doprowadzenia do katastrofy, fałszowania dokumentacji i podżegania do składania fałszywych zeznań. Wszyscy oskarżeni dostali zakaz prowadzenia działalności gospodarczej i wykonywania zawodu przez 10 lat. Cała szóstka musi wypłacić poszkodowanym wielusettysięczne zadośćuczynienia i odszkodowania.
Robotnicy wiedzieli, że ulatniał się gaz
Przypominamy. Do eksplozji gazu doszło w środę, 4 grudnia 2019 r., w Szczyrku. Tego dnia pracownicy firmy budowlanej z Bielska-Białej, specjalizującej się w przewiertach sterowanych, wykonywali podziemny przekop pod wąską ulicą Leszczynową, w celu doprowadzenia przewodów elektrycznych. Podczas prowadzonych prac budowlanych doszło do uszkodzenia rurociągu gazowego średniego ciśnienia, o czym poinformowała Polska Spółka Gazownictwa. Około godz. 18:26 w pobliskim domu jednorodzinnym doszło do wybuchu gazu. Eksplozja spowodowała zawalenie się budynku. W wypadku zginęło 8 osób, w tym czworo dzieci. Rodzina, która zginęła w katastrofie, była znana w Szczyrku. To Wojciech Kaim (39 l.), trener narciarski, jego żona Anna i trójka ich dzieci: 3-letni Staś, 6-letnia Marcelina i 10-letnia Michalina. Feralnego razem z nimi w domu przy ul. Leszczynowej znajdowali się również 60-letni Józef z żoną Jolantą oraz ich 8-letni wnuk Szymon. Wszyscy zostali znalezieni martwi pod gruzami zniszczonego wybuchem budynku. 19 grudnia, po uroczystościach pogrzebowych, spoczęli wspólnie w jednym, rodzinnym grobowcu.