Do tragedii doszło w środę (8 kwietnia), około godz. 16:30, na DK1 w Goczałkowicach-Zdroju, niedaleko skrzyżowania z ulicą Główną i Szkolną. Jak pisze pless.pl, u kierowcy jednego z samochodów ciężarowych doszło do nagłego zatrzymania krążenia.
- Jeden ze świadków zdarzenia zorientował się, że z kierowcą ciągnika coś się stało. Wskoczył do kabiny i zatrzymał zestaw. Kierowca samochodu ciężarowego nie dawał żadnych oznak życia - relacjonują dziennikarze pless.pl.
Z ustaleń portalu wynika, że nikt nie rozpoczął reanimacji mężczyzny z obawy przed zakażeniem koronawirusem.
Co na to policja? Czy tak rzeczywiście się stało? Sprawdziliśmy.
Polecany artykuł:
- W notatkach policjantów jest informacja, że po przybyciu na miejsce, pomocy udzielał już bezpośredni świadek zdarzenia - mówi asp. sztab. Karolina Błaszczyk z Komendy Powiatowej Policji w Pszczynie, dementując doniesienia o znieczulicy.
Mimo reanimacji przejętej później przez zespół ratownictwa medycznego, która trwała przez blisko godzinę, kierowcy ciężarówki nie udało się uratować. Mężczyzna zmarł.
- Lekarz LPR-u stwierdził jego zgon. Mężczyzna miał 37 lat - mówi Błaszczyk.
Funkcjonariusze przypominają, że za nieudzielenie pomocy grozi kara nawet do 3 lat więzienia i apelują, by pomagać poszkodowanym zawsze, gdy jest to możliwe!