Strajk ostrzegawczy pielęgniarek i położnych odbył się w poniedziałek 7 czerwca w kilku miastach m.in. w Warszawie, w Katowicach czy Białymstoku. Pracownice 40 szpitali wyszły na ulice w związku z tzw. "ustawą Niedzielskiego". Ten dokument ma zawierać wytyczne dotyczące sposobu ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych. Zdaniem strajkujących pielęgniarek i położnych ustawa "nie gwarantuje stabilnych zasad wzrostu wynagrodzeń zasadniczych pielęgniarek, pielęgniarzy i położnych, pomimo licznych sygnałów od członków naszej organizacji związkowej dotyczących rażącego pogorszenia warunków pracy i płacy, trwającego od wielu miesięcy stresu, przemęczenia i wypalenia zawodowego". Protestujące zapowiadają, że aż w kilkuset szpitalach gotują się do strajków ostrzegawczych. W placówkach tych trwają procedury sporów zbiorowych.
Czytaj również: Pielęgniarki mają dość! Dziś rusza strajk ostrzegawczy
Strajk pielęgniarek i położnych. Kilkadziesiąt osób pod Spodkiem
Pielęgniarki i położne ze Śląska zebrały się w Katowicach pod Spodkiem. Kilkadziesiąt kobiet przyszło z transparentami megafonem. Była wśród nich Martyna Zięba, 31-letnia pracownica szpitala w Chorzowie. Ma siedem lat stażu w zawodzie pielęgniarki. Jej mama ma aż 35-letnie doświadczenie. Mimo tego różnica w zarobkach jest spora. Pani Martyna zarabia 1,5 tys. złotych brutto więcej niż jej bardziej doświadczona mama. - Chcemy, by te dysproporcje były mniejsze. Kwestie wykształcenia powinny być poboczne - dodaje. Pani Martyna ukończyła studia magisterskie, jej mama jest po liceum.
Strajk pielęgniarek i położnych. Epidemia uwypukliła problemy
Z pewnością epidemia koronawirusa uwypukliła zapaść w służbie zdrowia. Wiele pielęgniarek pracowało ponad siły. A warto dodać, że z roku na rok średnia wieku kobiet uprawiających ten zawód rośnie. W 2008 roku było to 44,13 roku, zaś w 2020 aż 53,16. Taki sam trend utrzymuje się w położnictwie (wzrost w tym samym przedziale czasowym z 43 do 50 lat). A trzeba pamiętać, że pielęgniarek i położnych jest zwyczajnie za mało. Praca w dobie pandemii w trudnych warunkach była ponad siły wielu z pracownic służby zdrowia.
Zobacz koniecznie: Śląskie. Oliwka na swój roczek tonęła we łzach ukochanej mamy. "Słabnie z dnia na dzień"
- To była praca na kilku piętrach. Było nas mało. Przy 60 pacjentach było tyle samo pielęgniarek, co przy 20. W sierpniu zeszłego roku przepracowałam około 240 godzin. To półtora etatu - dodaje Martyna Zięba. - Jakoś musiałyśmy łatać te dziury, bo pacjenci tego oczekują. W pielęgniarkach jest coś takiego, że mimo, iż jest nam ciężko, chcemy pomóc pacjentowi, mimo że w domu jest się gościem. Mam trzyletnie dziecko. Gdy było ciężko, to mąż pełnił domowe obowiązki - kończy w rozmowie z "SE".
Ile zarabiają pielęgniarki w Polsce?
Jak wyglądają zarobki pielęgniarek w Polsce? Jak prezentuje GUS przeciętna płaca wynosi wynosi 5681,56 zł brutto miesięcznie. Pielęgniarki i położne bez tytułu specjalisty dostają 3893 zł brutto miesięcznie. Szczegóły w naszym tekście: Strajk pielęgniarek. Ile tak naprawdę zarabia pielęgniarka w Polsce?