Ta ponura historia wydarzyła się w Sławkowie (woj. śląskie) w maju 2017 r. Wtedy Ilona S. złożyła na policji zawiadomienie o zaginięciu męża. Jacek S. prowadził dobrze prosperującą firmę w branży spawalniczej. Był majętnym człowiekiem. Ślad po nim urywał się dosłownie za płotem posesji S.
Ruszyły poszukiwania zaginionego. Ilona S. powiedziała, że miał wyjechać do domku w górach w Istebnej. Tam jednak nikt go nie widział.
Prawda wyszła na jaw przypadkiem. W lipcu 2017 r. w lesie kilka km od Włocławka (woj. kujawsko-pomorskie) na ciało mężczyzny zawinięte w folię natknął się myśliwy. Nie było wątpliwości, że został on zabity. Badanie DNA potwierdziło, że to zwłoki zaginionego mieszkańca Sławkowa.
Sprawa trafiła do Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Ruszyło drobiazgowe śledztwo. - Weryfikowaliśmy treść zeznań, przesłuchiwaliśmy świadków, powoływaliśmy biegłych, którzy sporządzali opinie. Kluczową ekspertyzą okazał się portret psychologiczny sprawcy – mówi prokurator Waldemar Łubniewski z zespołu prasowego PO w Katowicach.
Wreszcie śledczy zebrali tyle dowodów winy Ilony S., że nie pozostało nic innego jak ją aresztować. Usłyszała zarzuty zabójstwa, składania fałszywych zeznań oraz nakłaniania innej osoby do takich zeznań.
Prokuratorzy nie zdradzają szczegółów. - O motywie nic nie powiem na tym etapie śledztwa. Nikomu innemu w tej sprawie nie postawiliśmy też zarzutów - ucina pytania prokurator Łubniewski.