Kamilek z Częstochowy zmarł 8 maja 2023 roku w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, po 35 dniach walki lekarzy o jego życie. Zaledwie 8-letni chłopiec przeszedł prawdziwą katorgę w domu rodzinnym. Zdaniem prokuratury, padł ofiarą bezlitosnego ojczyma, który miał się nad nim znęcać przy cichym przyzwoleniu matki. Teraz Prokuratura Regionalna w Gdańsku informuje o nowych zarzutach oraz zmianie pewnych kwalifikacji względem podejrzanych. Dawidowi B., ojczymowi Kamilka, prokurator zarzucił znęcanie się psychicznie i fizycznie, ze szczególnym okrucieństwem, w warunkach recydywy, w okresie od 27 listopada 2020 r. do 3 kwietnia 2023 r. w Olkuszu i Częstochowie, nad zależnymi od niego i nieporadnymi ze względu na swój wiek: małoletnim pasierbem Fabianem M. (ur. w 2016 r.) i małoletnim pasierbem Kamilem M. (ur. w 2015 r.).
Mężczyzna miał dokonywać tego poprzez znieważanie ich wulgarnymi słowami, poniżające traktowanie, a także bicie po całym ciele i przypalanie papierosami, przy czym u Kamilka spowodował złamanie kości przedramienia prawego i przedramienia lewego oraz prawego podudzia. Z kolei 29 marca 2023 r. poprzez bicie i rzucenie Kamila na rozżarzony piec węglowy, spowodował u dziecka liczne ciężkie obrażenia ciała, w szczególności stłuczenia głowy, złamanie kości ramiennej lewej, oparzenia 25% całkowitej powierzchni ciała. Ponadto, jak wylicza prokuratura, licząc od 29 marca 2023 r. do 3 kwietnia 2023 r., działając ze szczególnym okrucieństwem i w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, pozostawił chłopca w stanie bezpośredniego niebezpieczeństwa utraty życia. Nie udzielił mu pomocy medycznej, a jego działania służby określiły jako "zamiar pozbawienia życia". Kamilek z Częstochowy w następstwie tego wszystkiego umarł, 8 maja 2023 roku. Ale to nie wszystko, bo piekło miało przechodzić również rodzeństwo 8-latka. Szczegóły poniżej.
Dawid B. miał znęcać się też nad rodzeństwem Kamilka. Przerażające, czego miał się dopuszczać
Prokuratura ustaliła, że Dawid B. miał znęcać się nie tylko nad Kamilkiem, lecz również nad jego rodzeństwem. Chodzi o syna Mateusza B. (ur. w 2020 roku), którym miał potrząsać, szarpać, uderzać go po całym ciele, rzucać na łóżko z wysokości. Znęcał się też nad pasierbem Damianem J. (ur. w 2012 r.), pasierbem Dominikiem J. (ur. w 2008 roku) oraz pasierbicą Julią J. (ur. w 2014 roku).
- Znieważał ich słowami powszechnie uznawanymi za obelżywe, wzbudzał w nich poczucia zagrożenia, niepokoju i obawy o ich los, poprzez demonstrowanie i używanie przemocy w stosunku do innych dzieci, a także rzucał w nich różnymi przedmiotami i naruszył ich nietykalność cielesną - przekazuje prok. Mariusz Marciniak, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Gdańsku.
Zarzut recydywy w odniesieniu do tych dwóch wyżej wymienionych zarzutów, jest spowodowany tym, że podejrzany dopuścił się tych przestępstw w ciągu 5 lat po odbyciu kary dwóch lat pozbawienia wolności orzeczonej wyrokiem Sądu Okręgowego w Częstochowie. Chodziło wówczas o umyślne "przestępstwo podobne, czyli także przeciwko życiu i zdrowiu.
Lista zarzutów się nie kończy. Nie tylko Dawid B., lecz również Magdalena B.
Dawidowi B. prokuratura zarzuciła też wykorzystanie kilkuletniej pokrzywdzonej. W latach 2020 - 2022 miał dopuszczać się kilkakrotnego doprowadzenia jej do "innej czynności sek*ualnej" polegającej na dotykaniu jej w miejsca intymne. - Z uwagi na dobro pokrzywdzonej, nie podajemy szczegółów zdarzeń, ani danych osoby pokrzywdzonej - zastrzegła prokuratura. Magdalena B. także nie pozostała bez winy. Prokurator zarzucił jej udzielanie pomocy partnerowi w psychicznym i fizycznym znęcaniu się nad synami Fabianem oraz Kamilem oraz udzielenie pomocy z zabójstwie Kamilka.
- Stało się to w ten sposób, że zaniechała działania i nie podejmowała żadnych reakcji chroniących synów, a także tolerowała, nie reagowała i nie przeciwdziałała w adekwatny i skuteczny sposób nasilającym się sadystycznym zachowaniom Dawida B., co w konsekwencji doprowadziło do spowodowania przez Dawida B. licznych ciężkich obrażeń ciała Kamila M., skutkujących śmiercią pokrzywdzonego - zaznaczył prokurator Mariusz Marciniak.
Magdalena B. miała też zdaniem służb sama znęcać się psychicznie i fizycznie nad zależnymi od niej synami: Fabianem i Kamilem, poprzez "krzyczenie na nich bez powodu, zabranianie wychodzenia z domu z innymi dziećmi na podwórko, wyzywanie ich słowami powszechnie uznanymi za obelżywe, poniżające traktowanie i utrzymywanie w niehigienicznych, nieodpowiednich dla dzieci warunkach, grożenie porzuceniem, a także bicie po całym ciele, w tym również przy użyciu różnych przedmiotów, a także wbrew prawnemu obowiązkowi zagwarantowania opieki i bezpieczeństwa". - Co najmniej dwukrotnie naraziła małoletniego Kamila M. na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, w ten sposób, że dopuściła do sytuacji, że małoletni Kamil M. wyszedł bez opieki z mieszkania, a następnie przemieszczał się po ruchliwych ulicach Olkusza, w tym bezpośrednio przy torach kolejowych - podała prokuratura.
Kiedy akt oskarżenia? "Super Express" ustalił najnowsze plany prokuratury
Dawid B. i Magdalena B. usłyszeli już zmienione i uzupełnione zarzuty, jednak nie przyznali się do ich popełnienia. Odmówili też składania wyjaśnień. A kiedy akt oskarżenia trafi do sądu? Obecnie prokurator oczekuje na uzupełniające opinie biegłych psychiatrów w stosunku do obojga podejrzanych, a w odniesieniu do podejrzanego Dawida B., także na opinię seksuologiczną. Podejrzanymi w tym postępowaniu pozostają również Wojciech J., Aneta J. i Artur J., członkowie rodziny Kamila M., którzy usłyszeli zarzuty nieudzielenia pomocy Kamilkowi.
Śledztwo w tej sprawie jest przedłużone do 31 grudnia 2024 r., a tymczasowe aresztowanie Dawida B. i Magdaleny B., do dnia 23 grudnia 2024 roku. Jak ustalił "Super Express", akt oskarżenia być może pojawi się już w grudniu 2024 roku. Wtedy też zostanie on przesłany do sądu, a procesu należy spodziewać się wówczas w ciągu pierwszych kilku miesięcy 2025 roku.