Katowice. Tajemnicza akcja na cmentarzu. Wieszają kartki o ŚMIERCI ochrony zdrowia!

i

Autor: Facebook.com

Tajemnicza akcja w Katowicach. Informują o śmierci ochrony zdrowia

2020-11-02 13:00

- Polska ochrona zdrowia już praktycznie nie funkcjonuje - uważają studenci Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Oczywiście jest to pokłosie obecnej sytuacji epidemiologicznej, która sprawiła, że służba zdrowia pracuje już na rezerwie. Chodzi zarówno o sprzęt, jak i wytrzymałość fizyczną i psychiczną lekarzy i pielęgniarek. Studenci ŚUM chcą uświadomić, jak fatalna jest sytuacja polskich medyków. Dlatego organizują akcję o nazwie ISKRA.

Sytuacja epidemiologiczna w kraju jest fatalna. Od kilkunasty dni liczba zakażeń nie spada poniżej pułapu 10 tysięcy zakażeń. Pod koniec ubiegłego tygodnia notowano wyniki rekordowe - nawet ponad 21 tysięcy nowych przypadków. Dramatyczne doniesienia dochodzą ze szpitali. Brakuje łóżek, sprzętu, ludzi. Lekarze i pielęgniarki pracują na oparach. Służba zdrowia jest w opłakanym stanie. Ale ze względu na zamieszanie wokół wyroku Trybunału Konstytucyjnego znów zapominamy tak naprawdę o tym, co się dzieje w szpitalach. Dlatego też studenci Śląskiego Uniwersytetu Medycznego zorganizowali nietypową akcję.

Czytaj także: Gwiazdy, sportowcy, aktorzy. Oni odeszli w ciągu roku. Pamiętasz ich?

We poniedziałek zabrali ze sobą znicze i zapalali je pod szpitalami. Potem skierowali swoje kroki na cmentarz komunalny przy bazylice Franciszkanów. Razem ze zniczami pojawiały się również transparenty. - Jesteśmy lekarzami, nie grabarzami. Ochrona zdrowia zmarła tragicznie przez zaniedbania rządu. Żył lat 26, zmarł w szpitalu bo nie było anestezjologa - głoszą hasła wydrukowane na kartkach.

Lekarz z Warszawy ujawnia, dlaczego służbę zdrowia czeka katastrofa!

Ta akcja ma na celu uświadomienie społeczeństwa, że służba zdrowia jest w głębokim kryzysie. - Polska ochrona zdrowia już praktycznie nie funkcjonuje. Brakuje miejsc w szpitalach, karetek, lekarzy i pielęgniarek na oddziałach - piszą studenci ŚUM. Dowód? Historia, którą dzieli się pani Karolina, jedna z organizatorek wydarzenia.

Na wymaz przyszło dzisiaj do nas trzech ratowników. Po krótkiej rozmowie na temat stanu naszej ochrony zdrowia jeden z nich opowiedział historię z wczorajszego dyżuru: Jeździliśmy kilka godzin karetką z pielęgniarką COVID(+) jako pacjentem. Po otrzymaniu pozytywnego wyniku wymazu kazano jej i tak przyjść na dyżur z powodu braków kadrowych. Następnego dnia po dyżurze zaczęła się źle czuć, miała wysoką gorączkę i duszność. Zadzwoniła po pogotowie. Przyjechaliśmy. Miała saturację 58%. Jeździliśmy tyle czasu bo nigdzie w szpitalu nie było dla niej miejsca. Wreszcie jej macierzysty szpital zlitował się nad swoim pracownikiem i została tam przyjęta na leczenie

Śmierć pod kołami ciężarówki

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają