Tajemnicza śmierć Dawida i Adriana. Rodzice w rozpaczy. "Nie rozumiem tego, co się stało"
Policjanci dokonali makabrycznego odkrycia 16 grudnia przy autostradzie A1 w Świętoszowicach, w powiecie tarnogórskim. Śledczy znaleźli samochód i ciała dwóch młodych mężczyzn z ranami postrzałowymi głowy. Mężczyźni ci byli poszukiwani przez policję z Tarnowskich Gór i Gliwic jako osoby zaginione. To Dawid i Adrian. Pierwszy wyszedł z domu 13 grudnia. Powiedział mamie, że za kilka godzin wróci do domu. Szedł się spotkać z Adrianem. Nie wrócił. To co stało się później, jest tragiczną zagadką.
Zamknięty samochód i opakowanie po broni
Policjanci od 14 grudnia, czyli od chwili zgłoszenia zaginięcia młodych mężczyzn, prowadzili przeszukanie terenu. Jak wynika z naszych informacji, śledczy zlokalizowali telefon Adriana. Rozpoczęła się zakrojona na szeroką skalę akcja poszukiwawcza. Najpierw znaleziono skodę, samochód należący do mężczyzny. Auto było zamknięte, z kluczykami w środku. Wewnątrz była też kurtka i czapka mężczyzny. Jednak to co przyprawia o ciarki, to fakt, że w samochodzie znajdowało się także opakowanie po broni czarnoprochowej.
- Nie rozumiem tego, co się stało. To jest szok dla mnie - mówi tata Adriana, pan Rudolf. Śledczy już przeszukali dom, w którym Adrian mieszkał wraz z ojcem. Nie znaleźli nic. - Myśleli, że ja go tutaj chowam. Nie mieści mi się to w głowie. Mój syn był zmarzluchem, a zostawił kurtkę i czapkę w samochodzie. To wygląda tak, jakby ktoś go wyszarpał z tego samochodu - mówi zrozpaczony ojciec.
Mężczyźni byli kolegami od kilku lat. W ostatnim czasie mieli się komunikować przez internet. Obaj byli graczami. Adrian miał się przyznać matce, że wyjeżdża do Holandii razem z Dawidem. Zdaniem rodziców mieli tam pojechać 9 grudnia i wrócić kilka dni później. Jednak nie wiadomo, czy mężczyźni rzeczywiście byli za granicą.
Prokuratura prowadzi śledztwo pod kątem zabójstwa
W tej tragicznej historii jest wiele niejasności i jeszcze więcej pytań. Również o stopień zażyłości młodych mężczyzn.
- Gdybym wiedział, że chcą pojechać do Holandii, to bym to odradził synowi. Nie wiem czy się w coś nie wpakowali, czy mieli jakieś porachunki. Mój syn był spokojnym chłopakiem, ale podatnym na sugestie innych - mówi pan Rudolf.
Na miejscu zdarzenia zabezpieczono broń czarnoprochową. Można ją kupić w Polsce bez pozwolenia. Jak ustalili śledczy, należała ona do jednego z mężczyzn.
- Nie wiemy czy mężczyźni byli rzeczywiście w Holandii, czy tylko powiedzieli że byli. To jest w przedmiocie ustaleń - przekazała Joanna Smorczewska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
- Prokuratura Okręgowa w Gliwicach wszczęła postępowanie w kierunku artykułu 148. Kodeksu Karnego, a więc zabójstwa dwóch mężczyzn, którzy zginęli w okresie między 13 a 16 grudnia 2021 roku i których ciała znaleziono z ranami postrzałowymi głowy - zaznacza Smorczewska. Śledczy ustalają teraz przebieg zdarzenia, to jak do niego doszło oraz jaki mógł być motyw.
- Nie ujawniamy wersji przyjętych przez śledczych. Nie ujawniamy również z uwagi na dobro śledztwa, kwestii dotyczącej tego, jakie przedmioty zostały znalezione na miejscu zdarzenia i jakie zostały zabezpieczone ślady i dowody - mówi prokurator.
Rany postrzałowe głowy u obu mężczyzn miały pochodzić z broni czarnoprochowej.
- Kwestia potwierdzenia czy mężczyźni istotnie zginęli z tej broni, czy ona została użyta w tym zdarzeniu, to będzie przedmiotem badań balistycznych. Niezwłocznie po zgłoszeniu zaginięcia Dawida Z., na terenie Gliwic zostały podjęte czynności. Funkcjonariusze wykonali ogrom pracy związane z ustaleniem jego powiązań i znajomości. Dzięki tym informacjom byli wstanie powiązać go z Adrianem B. - mówi Joanna Smorczewska.
16 grudnia zlecono sekcję zwłok, jednak prokuratura nie ujawnia informacji, jakie są wyniki oględzin ciał.
Polecany artykuł: