Pierwsze skojarzenia mogą kierować nas poza naszą planetę. W końcu autorstwo w dziedzinie zbożowych kręgów przypisuje się bliżej nieznanej, obcej cywilizacji. Odpowiedź jest jednak w tym przypadku znacznie prostsza. Za powstawanie takich walców odpowiedzialne są warunki atmosferyczne.
Jak informuje portal twojapogoda.pl zjawisko odnotowano przed dekada w Jeleniej Górze. To właśnie tam wystąpiły wówczas specyficzne warunki, które sprzyjały powstaniu tego typu rzeźb śnieżnych. Ciepły wiatr wiejący ze wschodu (wiejący około 70 km/h), temperatura nieco powyżej zera oraz pokłady lepkiego śniegu - te trzy elementy sprawiły, że w Jeleniej Górze pojawiły się takie cuda.
Silne podmuchy wiatru unosiły grudki roztapiającego się śniegu i niczym niewidzialna ręka obracały je i zwijały, tworząc przy tym coraz większe śnieżne walce. Walce miały średnicę od 10 do 25 centymetrów, a długość śladów zwijania wyniosła od 1 do 5 metrów.
Czytaj także: Zabrze: Autobus potrącił dziecko na pasach! Chłopiec przechodził na czerwonym świetle
Zjawisko to do złudzenia przypomina słynne "wędrujące kamienie" z w Doliny Śmierci w Kalifornii, na które w 2006 roku natknął się Ralph Lorenz, planetolog z Uniwersytetu Hopkinsa, pracujący wtedy przy jednym z projektów NASA. Badacz zauważył, że dwa kamienie poruszały się samoistnie, poruszane nieznaną siłą. Po pewnym czasie minęły się w niewielkiej odległości.
Odkrycie to przypomniało badaczowi o zjawisku, jakie dostrzegł w Arktyce. Zauważył, że czasami ogromne głazy wyrzucane są na powierzchnię przez morze. Dzieje się tak dlatego, że pokrywa je na tyle gruba warstwa lodu, że zyskują one wystarczającą pławność, by unosić się na falach. Naukowiec doszedł do wniosku, że do podobnego efektu może dochodzić na pustyni, gdzie w nocy temperatury mogą spadać poniżej zera. Aby udowodnić swoją tezę, przygotował mały eksperyment, szykując kostki lodu z wystającymi z nich kamieniami, a następnie kładąc je na piaszczystej powierzchni mającej odwzorowywać powierzchnię pustyni.
Okazało się, że takie miniaturowe, kamienne góry lodowe, przy nawet najdelikatniejszych podmuchach wiatru, potrafią się poruszać zostawiając za sobą wyraźny ślad. A do tego w przypadku kolizji dwóch takich kamieni, nie stykają się one ze sobą. Odbijają się warstwy lodu, które za dnia, pod wpływem temperatury, znikają pozostawiając ślad przypominający niewidzialne pole. Tym samym udało się wyjaśnić, dlaczego tajemnicze kamienie podróżują po pustyni, a teorię wykorzystano również przy badaniu śnieżnych walców.